Wobbler i Sebastian Winter - piszecie o błędach. Jakie to błędy, jeśli mogę wiedzieć? Jeśli chodzi o wierność przekładu, to przypominam, że jest coś takiego, jak 'licentia poetica', którą tu rozumiem jako drobne odstępstwa od wierności oryginałowi, w imię zachowania klasycznych zasad budowy wiersza - owego rytmu, rymów itd., co słusznie zauważa Sebastian (od razu widać, że miałeś do czynienia z pisaniem wierszy i wiesz jakie to trudne, jak niełatwo uniknąć tzw. rymów częstochowskich itd.). Drwęcki przyjął niełatwą konwencję wiersza - jak napisała Sylvie - klasycznego i musiał się w niej zmieścić. Dla niektórych może to się wydawać archaiczna poezja, jak wiersze Mickiewicza sprzed 200 lat, co nie znaczy, że nie wymaga pewnych umiejętności i gimnastyki umysłu. Nie wiem czy zauważyliście, że przekład Drwęckiego jest napisany 11-zgłoskowcem ze stałą przerwą po 5. sylabie każdego wersu. Rymy są chyba więcej niż "prawie dobre" (Sebastianie), bo słyszeliście chyba o tzw, rymach niedokładnych, które są stałym składnikiem poezji. Owszem, pewno można by znaleźć dokładniejsze, ale za to kosztem wierności przekładu. Jak ktoś słusznie zauważył, przekład jest jak kobieta - albo wierny albo piękny. Zwolennikom tych pierwszych, pisanych prozą, powiem krótko - kudy im do poetyckich. Sztuką jest przetłumaczyć - przy zachowaniu maksymalnej wierności oryginałowi - zachowując rymy (ba, nawet dodać je tam, gdzie oryginał ich nie ma), rytm - czyli stałą liczbę sylab w wersie, stałe akcenty (tzw. stopy), stałe przerwy śródwersowe itp. Uważam, że przekład Drwęckiego nieźle temu zadaniu podołał - dziewczyna piękna i dość wierna.
Jaka jest np. różnica znaczeniowa między "past lingers with me" (dokładnie: "przeszłość trwa/ociąga się przy mnie"), a "niewolnik przeszłości"? Moim zdaniem - żadna. A między "my eyes can't stand the light" (dokł.: "moje oczy nie mogą znieść/nie znoszą światła"), a "oczy od światła odzwyczajone"? Przecież oczy odzwyczajone od światła nie znoszą go. To są nieistotne szczegóły.
Inny przykład - w przedostatnim wersie pominięto "in the constellations". A jakie to ma znaczenie? Przecież wiadomo, że gwiazdy występują w konstelacjach. Nawiasem mówiąc, Hammill zwykł pisać swoje utwory (moim skromnym zdaniem) trochę na zasadzie słowotoku, czyli co mu ślina na język, a raczej myśli na pióro przyniosą, nie przejmując się zbytnio nadmiarem słów, gubieniem rytmu itp. Taką, po prostu, przyjął konwencję wiedząc, że potem i tak to odpowiednio wyśpiewa, bowiem jak każdy tu na pewno wie, śpiewa w sposób charakterystyczny, niemelodyjny, tu wydłużając, tam skracając, tu melodeklamując itp. - ot 'licentia poetica'. Stąd te (zbędne - moim zdaniem) "konstelacje" itp.
W mojej opinii, Drwęcki nieco "uczesał", uporządkował,żeby nie powiedzieć "uszlachetnił" (nie ukrzyżujcie mnie za to!) utwór Hammilla. Takie prawo tłumacza. Oczywiście, autor to autor, mistrz to mistrz - jego jest zawsze pierwowzór, a tłumacz to tylko tłumacz, ale są przekłady i PRZEKŁADY. Wszystkich 'krytkantów' proszę o chwilę refleksji i dają radę - spróbujcie jaki to 'chleb', a zrozumiecie.
Przepraszam za przydługi wykład i pozdrawiam.