Moody Blues - ,,Seventh sojourn'' (1972) - ostatni album z klasycznego okresu. Majestat , subtelność i romantyzm w stanie czystym. Moim zdaniem ostatni wielki album zespołu. Potem zespól zawiesił działalnosć aż na 6 lat. Szkoda bowiem były to przeciez złote czasy takiej muzyki. Tym bardziej , że albumy solowe członków zespołu generalnie rzecz biorąc nie mogły zrekompensować okresu milczenia grupy (Ray Thomas nagrał przeciętny album , szczególnie zawiódł mój ulubiony muzyk zespołu Mike Pinder - człowiek , który pisał wspaniałe utwory dla zespołu np.,,OM'' ,,,My song'' na swojej płycie ,,Promise'' (1976) umieścil zbiór błahych kompozycji pozbawionych zupełnie sily wyrazu). Nie zawiódł Justin Hayward swoim albumem ,, Songwriter''(1977)'' , no i nie można oczywiście zapominać o przepięknym wspólnym dziele Haywarda i Lodge'a ,,Blue jays''(1975). ,,Seventh sojourn'' : 9/10