Aktualnie słucham...

[ceizurac]

Herbie Hancock "Perfect Machine" (1988) - jazzu tu nie ma; jest za to skoczny i rytmiczny electro-funk.

[ceizurac]

Human League "Dare" - bardzo dobre elektroniczne granie.

[Sebastian Winter]

Human League "Dare" - bardzo dobre elektroniczne granie.

może nie najlepsza ale na pewno najsłynniejsza płyta zespolu

u mnie koncertowo czyli Joan Baez i From Every Stage- jej album koncertowy z 1976 roku- jest tu sporo coverów m.in Suzanne Cohena i Blowin' in the Wind Boba Dylana

[Tercero]

Damned - Machine Gun Etiquette

[ceizurac]

Kombi "The Best of" - nie zestarzały się te przeboje nic a nic; a brzmienie (i samo granie na niej) gitary basowej Tkaczyka to prawdziwa maestria.

[Sebastian Winter]

RPWL - The RPWL Experience (2008) - mniej tutaj Floydów a więcej innych nawiązań do psychodelii i chwilami nawet cięższego grania- mimo wszystko polecam

[ceizurac]

A-ha "Stay on These Roads".

[Tercero]

Horton - Dancehall for Midgets
1976 [us]

Człowiek o głosie jak Tim Buckley grający jakąś zakręconą muzykę,
nie wiem do czego to przyrównać. Nie jest to złe, intrygujące.

[Tercero]

Tim Buckley  - Starsailor

Nie trzeba tego nikomu przedstawiać.

[Tercero]

Tim Hollier - Message to a Harlequin
1968

Też Tim ale inny. Piękna płyta, coś dla fanów wczesnego Buckley'a!

[Sebastian Winter]

Tim Buckley  - Starsailor

Nie trzeba tego nikomu przedstawiać.

obok Postcards from LA jego najlepsza płyta- przynajmniej moim zdaniem

u mnie znowu RPWL - tym razem Wanted z 2014 roku- bez rewelacji choć momenty są

[ceizurac]

Morbid Angel "Entangled in Chaos" - koncertowy album zespołu; szkoda, że to ledwie 39 minut wspaniałego grania.

[ceizurac]

Opeth "In Cauda Venenum" - nowa płyta szwedzkiego zespołu jest raczej spokojniejsza niż poprzedniczki; mała ilość growlingu i przyjemny nastrój.

[Hajduk]

Tim Buckley  - Starsailor

Nie trzeba tego nikomu przedstawiać.

obok Postcards from LA jego najlepsza płyta- przynajmniej moim zdaniem

u mnie znowu RPWL - tym razem Wanted z 2014 roku- bez rewelacji choć momenty są

Tak, u mnie też "Starsailor" to Buckleyowy numer 1 (i wcale nie ze względu na "Song To The Siren"). Na drugim "Goodbye And Hello". Potem "Happy Sad" i "Lorca". "Postcards From L.A." są świetne - ale chwilami zbyt "soulowe".

[Sebastian Winter]

Yes - "Yes"- czyli wesoły debiut zespołu- od czasu do czasu lubię tego posłuchać- może nie jako ciekawostkę (jak debiut Genesis) tylko jako naprawdę intrygujący dowód na dużą inwencję twórczą grupy która już kilka lat później wyda co najmniej kilka arcydzieł