Led Zeppelin "Houses Of the Holy" i "Physical Graffiti". Bardzo przyjemnie się wraca do tych płyt. Generalnie to częściej wracam do tego okresu od IV wzwyż jeśli chodzi o ich twórczość niż do tych wczesnych płyt.
ja właściwie też bo pierwsze 4 znam niemal na pamieć- zresztą na Physical Graffiti jest kilka znakomitych numerów które spokojnie moglyby sie znaleść na 1,2,3 lub 4.
u mnie Anderson Bruford Wakeman Howe i ich imienny album - czyli najlepsza płyta Yes która teoretycznie Yesem wcale nie jest