Roy Harper "HQ" - spodobało mi się, chociaż szczerze mówiąc bez rewelacji (w porównaniu z innymi naprawdę genialnymi płytami z tego okresu). Najbardziej "The Game" i "Hallucinating Light" oraz ten kawałek o którym wspominałeś czyli "When an Old Cricketer Leaves the Crease". Reszta lekka, łatwa i przyjemna - w sam raz na dzisiejszy słoneczny dzień.