Jimi Hendrix "Live in Woodstock" - niby fajne, ale jakoś (kurka) mnie nie przekonuje; może kiedyś bardziej mi taka muzyka pasowała. Dziś mnie już tak nie łapie.
A co zarzuciłeś? Rozszerzoną wersję, dwupłytową, czy pojedyńczą?
Lubię, jednak są fragmenty bardzo dobre z tego koncertu (genialne Message to love, Fire, Izabella, czy legendarnie odegrany hymn), ale też są momenty kiedy jest mocno średnio. Ogólnie nie ma się co dziwić co do spójności - występ Jimiego na Woodstock miał się odbyć późnym wieczorem, a zaczął się nad ranem, zdaje się zaraz po wschodzie. Więc sporo muzycy musieli czekać. Woodstock to legendarny festiwal, ale pomyłka organizatorska i jeden wielki chaos.
Właśnie, apropo Woodstocku jeszcze. Wczoraj zmarł Alvin Lee, lider, gitarzysta i wokalista Ten Years After. A oni też mieli przyjemność zagrać na tym festiwalu i zrobili ogromną furorę. Odeszła kolejna ikona tamtych lat.
No i u mnie - wczesne płyty Ten Years After.