Yes - "Fly From Here", jestem w trakcie pierwszego przesłuchania.
Płyta jest na pierwszy rzut ucha bardzo dobra, całkiem dobry jest też nowy wokalista, chociaż mam opory przed nazywaniem tego zespołu "Yes", powinna być jakaś modyfikacja nazwy.
W każdym razie zgniły guz nowotworowy zwany "GiN" nie dorasta płycie "Fly From Here" do pięt.
Najnowsza płyta Yes, albo Yes2 jest przede wszystkim w klimacie Yes, także wokal bardzo przypomina ten Andersona.
Fragmenty mi się nie podobają, ale generalnie jest bardzo dobrze.