Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne
Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Wiadomości - Kuba

#61
Cytat: ceizurac w 29 Marzec 2013, 09:50:20
Cytat: Kuba w 29 Marzec 2013, 03:23:19
Drodzy forumowicze, mam nadzieje nie zawiodę się i ktoś z was znajdzie się na jednym z tych koncertów, zwłaszcza na tym w Pradze :). Właściwie nie wierze, by było inaczej ;).

A Ty Kuba będziesz?
Ja chętnie się bym wybrał do Pragi, ale niestety z finansami kiepsko  :( u mnie więc jeśli nie wygram w lotto to raczej nie pojadę. Na bilet koncertowy jeszcze bym coś wydębił, ale dojazd też kosztuje.

Chętnie bym się wybrał, do Pragi szczególnie. Jednak mam zaplanowany wyjazd na inny koncert wtedy i nie będzie mnie w kraju. Jaki to koncert, dowiecie się na artrock.pl, kiedy pojawi się moja relacja z koncertu ;).
#62
Neil Young & Crazy Horse - Sleeps With Angels
Neil Young - Harvest Moon
Pink Floyd - Atom Heart Mother
Pink Floyd - More
Pink Floyd - The Piper At The Gades Of Down
Pink Floyd - Ummagumma
Camel - A Nod And A Wink
Camel - The Snow Goose (właśnie teraz, podczas NMP)
Lebowski - Cinematic
Rodriguez - Cold Fact
Rodriguez - Coming From Reality
Steppenwolf - Steppenwolf
Steppenwolf - The Socond
Steve Hogarth And Richard Barbieri - Not The Weapon But The Hand
#63
Drodzy forumowicze, mam nadzieje nie zawiodę się i ktoś z was znajdzie się na jednym z tych koncertów, zwłaszcza na tym w Pradze :). Właściwie nie wierze, by było inaczej ;).
#64
Cytat: Kogut w 27 Marzec 2013, 21:53:38
Camel - A Nod And A Wink

Dawno nie słuchałem... Przecudowne...

Też właśnie ostatnio słuchałem, naprawdę dobry album, właściwie bez jakiś szczególnych wad. Słyszałem też, że ta płyta jest źle wyprodukowana, źle brzmi... A nieprawda, wszystko z nią ok, nie brzmi fantastycznie jak Rajaz, ale nie ma też takiej kupy brzmieniowej jak na Dust And Dreams ;).
#65
Searching For Sugar Men. Niesamowita, niezwykle wzruszająca historia. Nie dziwię się, że ten dokument dostał Oscara. Coś nieprawdopodobnego.
#66
Świetne informacje, super sprawa z tą Plagą Latarników.

Ja będę w Glasgow. Ale wracam jakiś tydzień przed koncertem, to się nazywa szczęście ;D.
#67
Ok, to już wszystko wiadomo.

Gwiazdą wieczoru będzie duet Steve Hogarth/Richard Barbieri. Myślę, że obu panów przedstawiać nie trzeba. Poza tym mają za sobą fantastyczny album wydany w zeszłym roku. Do tego skompletują pewnie dobry skład, nie wątpię.

No. Już myślałem, że tegoroczny festiwal mnie nie zaskoczy jakoś specjalnie, a tu proszę. Super :).

Może się wybiorę :P.
#68
Pięknie.

Ponoć są jakieś prace nad albumem, więc teoretycznie jest szansa na to, że płyta się ukaże. Ale czy przed 28 października? Hmmmm.

Osobiście wątpię, że przed tym koncertem, ze śnieżną gęsią będą jakieś koncerty wcześniej w naszej części Europy. Wydaje się bardziej, że ten koncert październikowy byłby początkiem jakiejś trasy, która też podobno jest w planach.

Jeśli trasa będzie, a na niej nie będzie Polski, to cóż, trzeba się rozglądać za tanimi lotami ;).
#69
No jasne, że Wilsona nie, wiadomo. Fish mało mi w ogóle pasuje do takiej imprezy. Kto śledzi ostatnie jego poczynania koncertowe w naszym kraju, wie, że raczej preferuje bardziej kameralne koncerty.

#70
O tak, dokładnie.

Masz Kogucie jakieś podejrzenia co do gwiazdy wieczoru? Ponoć pewne jest, że będzie z Wielkiej Brytanii.

Może Robin Trower?
#71
Wiem, że Riverside wydało świetną płytę, no ale grali już na I edycji festiwalu.

Myślę, że Kosiak mógł wymyślić coś innego. Przecież jest masa kapel, które by pasowały do klimatu festiwalu, a które jeszcze nie grały w Inowrocławiu.
#72
Bardzo blisko macie moi drodzy :).

Śledzę informacje na bieżąco odnośnie ino-rocka, bardzo lubię ten festiwal, jednak na chwilę obecną, gdyby tak zostało (a nie zostanie) bym nie przyjechał.

Mam nadzieje, że pozostała dwójka jaka została mnie zachęci do przyjechania. Na razie jest tak sobie. Na szczęście pocieszeniem jest, że robi się coraz lepiej, a gwiazda wieczoru to nie będzie "byle kto" ;).
#73
Cytat: Sebastian Winter w 09 Marzec 2013, 20:12:25
Insurgentes jeszcze było fajne i ciekawie skonstruowane, natomiast jego druga płyta to juz moim zdaniem artystyczna porazka. I nie chodzi mi tu o długość bo ja uwielbiam bardzo rozbudowane formy muzyczne- nawet 45 minutowe improwizacje Frippa nie są mi straszne :) Nie są, jesli kompozycje sa ciekawe i dobrze poukładane.

Artystyczna porażka? Pierwsze słyszę taką opinię na temat Grace For Drowning, a słyszałem różne opinie na temat tej płyty. Takiej jeszcze nie.

Przeciwnie, muzycznie, to z pewnością największe osiągnięcie Wilsona. Nigdy wcześniej nie grał takiej muzyki, czegoś takiego nie komponował, tak bogatego aranżacyjnie. Pod względem kompozycyjnym, wszystko jest fantastycznie poukładane - wystarczy popatrzeć sobie na czas trwania utworów, (jak to wszystko zostało dopracowane), podział na dwa dyski (każdy z nich ma osobny tytuł). Jak chodzi o ciekawość, to co w tej płycie nieciekawego? Jest przepełniona pomysłami. Bije od nich świeżość, mimo, że są w starym stylu. Utwory choćby takie jak Raider II, Remainder The Black Dog, czy Secterian to rzeczy jakich wcześniej Wilson nigdy nie grał. W ogóle - śmiem twierdzić, że bardzo dawno ktoś takich klimatów nie przywoływał. Tak, przywoływał, bo jednak w muzyce już wszystko było, o nowatorstwo bardzo ciężko. Nie ta dekada.

Cytat: Sebastian Winter w 09 Marzec 2013, 20:12:25
A w przypadku Wilsona widze to tak: zremasterowal wszystkie płyty King Crimson i postanowił pobawic sie w Roberta Frippa- niestety ( lub na szczęście :) ) Fripp jest tylko jeden i każda próba budawania swojego brzmienia na klasycznym płytach KC będzie prowadziła do porównań

A na czym polega zabawa w Roberta Frippa? Nie bardzo rozumiem :). Miksował klasyczne albumy King Crimson i się zainspirował. Dużo czasu z nim pewnie wtedy spędził, dowiadywał się różnych ciekawostek, poznał te płyty od podszewki. Każdy po takim doświadczeniu mógłby się zianspirować. Normalna sprawa. I dobrze, bo dzięki temu mamy odejście od metalowej papki jaką grał ostatnio i zajęcie się czymś znacznie bardziej ambitnym.

Jasne, że Fripp jest tylko jeden, to samo Wilson. Nie widzę nic złego w przywoływaniu brzmienia tamtych lat. Nikt tu nie kopiuje pomysłów, ani tym bardziej nut, muzyka jest inna, ten sam jest tylko klimat. No ale po części. W utworach takich jak Postcatd, Deform To Form A Star, czy Like A Dust Clear From My Eye nie widzę żadnego ducha Frippa i King Crimson. Te kompozycje bardziej by pasowałyby na jakiś krążek Porcupine Tree. Tak więc album jest bardzo eklektyczny.

Porównania są zawsze. Były one przecież także w latach '70, kiedy wiele pojawiło się nowatorstwa. Każdy doszukuje się jakiś porównań w czymkolwiek co wyjdzie. Nic w tym dziwnego. Teraz, w czasach teraźniejszych zaskoczyć jest ciężko, czymkolwiek.

A jeśli ktoś z nostalgią przywołuje jakieś brzmienie, czy klimat, dla mnie bomba - brakuje mi takich rzeczy. Dlatego bardzo podoba mi się to co robi My Brother The Wind, Siena Root, czy Wolf People, a Ci grają już w ogóle mega retro. I wychodzi im to mega zajebiście.

***

U mnie:

Wooden Shjips - Wooden Shjips
Wooden Shjips - Dos
Wooden Shjips - West
Kevin Ayers - Whatevershebringswesing
Ash Ra Tempel - Ash Ra Tempel
Wolf People - Tidings
First Band From Outer Space - Impressionable Sounds Of The Subsonic
Can - Future Days
Steven Wilson - Insurgentes
My Bloody Valentine - m b v
Swans - The Seer
David Bowie - Diamond Dogs
David Bowie - Aladdin Sane

#74
To nie dziwię Ci się Kogut, że nie mogłeś się przekonać, bo In Absentia i Fear of a blank planet może i dobrze się sprzedają, ale dla mnie to słabizna, prog-metalowa siekanka tylko z ciekawymi fragmentami. In Absentii w całości to już w ogóle nie mogę słuchać. To nie dla mnie muzyka. Rzeczy bardzo wartościowych należy szukać trochę wcześniej. I co najlepsze, warto, nie zawiedziesz się. Szczególnie mówię tu o The Sky Moves Sideways i Signify.

O Jezu, to już 11 lat od ostatniej płyty. Byłbym w niebie, gdyby Andy z Colinem powrócili, a trasa, to byłoby coś niesamowitego po chorobie Latimera. Tematu koncertu w Polsce już nie podejmuje, bo zobaczyć Camel, to moje największe koncertowe marzenie :).
#75
Cytat: Sebastian Winter w 09 Marzec 2013, 12:35:35
Cytat: Kuba w 09 Marzec 2013, 10:49:29
Słuchał ktoś nowy album Stevena Wilsona? Ja zapoznałem się przed premierą i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ale domyślam się, że forumowicze raczej nie przepadają jakoś szczególnie za jego dokonaniami ;).


ja kiedys bardzo go cenilem- tak do płyty Fear of the blank planet PT- pozniej niestety sie pogubił: następna plyta porków to już była moim zdaniem porażka, pierwsze dwie solowe płyty Stevena też nie zrobiły na mnie wrażenia- z czego ta pierwsza czyli Insurgentes o wiele lepsza od przegadanej i zwyczajnie nudnej drugiej. Najnowszej jeszcze nie słuchałem i jakoś mi się do niej nie spieszy. Moim zdaniem ilośc nagrywanych przez Wilsona płyt nie przekłada się na ich jakość- może powiniem troche przystopować.

Tak, kojarzę Sebastianie, że czasem lubisz sobie zarzucić Porcupine Tree.

Mi też ostatnie płyty Porków mało podchodziły, nie podobało mi się to metalowe oblicze. Na szczęście teraz Wilson ma ochotę na inne granie i ono znacznie mi bardziej pasuje. Bliższe klimatom progresywnym, jest też trochę elementów jazzowych za sprawą Adama Holzmana (współpraca z Milesem Davisem) i Theo Travisa (możecie go kojarzyć chociażby z projektów z Robertem Frippem).

Grace For Drowning to dwupłytowe wydawnictwo i być może ciężko było Ci przez to się przegryźć. Trudno powiedzieć, że jest to płyta przegadana, bo zwyczajnie mało jest tam wokali, muzyka przede wszystkim, sądzę, że teksty/śpiew to tu akurat prawie, że dodatek. Idealnym przykładem płyty przegadanej jest The Final Cut Floydów, ale to oczywiście moje osobiste zdanie ;). Nie sądzę, że byłaby też nudna, jest sporo fragmentów bardzo karmazynowych (rodem z płyty Lizard), które mogą się podobać. Choć oczywiście nie ma mowy o żadnym zżynaniu. Aż kipi od pomysłów. Poza tym, lista gości, którzy grają na albumie też robi wrażenie (chociażby Tony Levin, Pat Mastelotto, Steve Hackett) i zachęca do włożenia krążków po raz kolejny.

Z kolei nowa płyta Wilsona jest dość treściwa, znacznie bardziej niż poprzedniczka, gdyż jest to wydawnictwo jednopłytowe. Są fragmenty naprawdę znakomite, całość też się dobrze broni. Płyta zbiera bardzo dobre recenzje, także w naszej prasie. Jest to jeden z kandydatów do płyty roku, niewątpliwie. Jeśli nie podium, to z pewnością pierwsza piątka.

Polecam! :)

Jak chodzi o poziom powiązany z częstotliwością wydawanych przez niego płyt, to nie sądzę. Jest dobrze. Poza tym gość ma czas - nie ma rodziny, dzieci, żony i typowych obowiązków, które niesie wiek przed pięćdziesiątką. Może poświęcić się tylko i wyłącznie pasji, czyli muzyce. W jego wieku mało kto się decyduje na takie posunięcie, stąd poniekąd taka ogromna kreatywność i czas znajdowany na nią. Piękna sprawa.