oto moja złota dziesiątka:
1. David Bowie – Blackstar- już w momencie wydania wiedziałem że to będzie album roku- pod sam koniec życia Bowie przygotował dla nas rzecz wybitną, o której znaczeniu będzie się pamiętać po wszystkie czasy.
2. Iggy Pop- Post Pop Depression – jedno z większych zaskoczeń roku- Pop wraz z liderem grupy Qeens of the Stone Age Joshem Hommem nagrał album odwołujący się do berlińskich czasów Iggiego kiedy wraz z Davidem Bowiem nagrywał takie dzieła jak The Idiot i Lust for life. I właśnie te klimaty wyraźnie słychać na tym albumie.
3. VDGG – Do not disturb- chyba ostatni album zespołu- i jest to pożegnanie w wielkim stylu przywołującym na myśl takie płyty jak Still Life czy nawet Godbluff
4. Meller, Gołyzniak, Duda – Breaking habits- moim zdaniem najlepsze polskie wydawnictwo tego roku- album brzmiący bardzo surowo, chwilami niezwykle chropowato, ma jednak ta muzyka niezaprzeczalny urok. Czego na tej płycie nie ma: blues, prog rock, stoner rock a nawet Funk i psychodelia- słucha się tego znakomicie.
5. Nick Cave and the Bad Seeds- Skeleton Tree- chyba najpiękniejsza płyta mijającego roku- rozmyte ambientowe aranże a nad wszystkim unosi się zbolały głos Cave’a.
6. Leonard Cohen – You want it darker- kolejna w tym roku płyta pożegnalna wielkiego artysty. W wysublimowany sposób odwołująca się do dawniejszych osiągnieć wokalisty. Niezwykle wzruszająca podróż do krainy spod znaku Czarnej Gwiazdy. Cohen i Bowie już wiedzą jak tam jest…
7. Radiohead – Moon shaped pool – niby nic nowego nam ta pozycja nie wnosi do rozwoju artystycznego zespołu, jednak jest w niej coś nocą nie pozwalającego zasnąć, podskórny niepokój który zawsze towarzyszy wszystkim dziełom Yorke’a.
8. The Rolling Stones – Blue and Lonesome- Malo kto po 70-tce potrafi nagrać tak porywający album, w dodatku z samymi coverami bluesowych mistrzów.
9. PJ Harvey – The Hope 6 Demolition Project- kolejna bardzo zaangażowana politycznie płyta byłej muzy Nicka Cave’a. Broni się jednak przede wszystkim sama muzyka będąca fascynującą podróżą przez wiele dźwiękowych światów. Czasami nieco odległych od tradycyjnego rocka.
10. David Crosby – The Lighthouse – najnowsze solowe dzielo artysty który kiedyś dał się poznać jako podpora słynnej grupy Byrds a później legendarnej formacji Crosby, Stills & Nash. Lighthouse wypełnia muzyka bardzo stonowana, dominują folkowe dźwięki gitary akustycznej a całość ma wydźwięk rozliczenia się z własną, często trudną przeszłością. I co najważniejsze jest to płyta momentami niezwykle w nastroju podobna do twórczości Petera Hammilla
Zachęcam pozostałych forumowiczów do podawania swoich ulubionych płyt 2016 roku- nie musi ich być 10- kilka wystarczy w zupełności