Chora koncepcja. Oczywiście nie życzę źle temu zespołowi, bo lubię Yesów, choć fanatykiem nie jestem, jednak nie zdziwię się jeśli wcale nie będzie wielkiej publiki w Spodku.
Anderson dał im zgodę (lecz co miał powiedzieć?), zrozumiał ich, choć nie popiera tego pomysłu. Bez Andersona ewentualnie mogą grać w konieczności, w jakiejś dramatycznej konieczności (odpukać!). Takowej nie było. Myślę, że jakby poczekali na niego oraz na jego zdrowie, to ruszyliby w trasę razem z nim. Chociaż to moje dywagacje tylko.
Jeśli mieszkałbym w Katowicach, a bilety byłby o połowę tańsze, to z ciekawości bym przyszedł
.