Obejrzałem po raz drugi w swoim życiu film "Pętla" Wojciech Hasa Wciąż powala swym geniuszem! Kino artystyczne ale bezlitosne jednocześnie. Nie ma tu prowadzenie widza za rączkę. Pokazywania mu jak krowie na rowie dosłowności strasznej choroby jaka jest alkoholizm. Nie ma tu przesadnie dużej liczby dialogów ale te które są powalają. Jedno zdanie opowiada 100000 spraw i emocji. Np. Przegrane życie,utrata nadzieje,zmarnowany talent,utrata miłości. Wszystko to zawiera się w zdaniu 'Ja już nie jestem najlepszym saksofonistą w mieście" Ulice miasta po których krąży bohater niczym metafora jego błądzenie po tym świecie swoim życiu i duszy. Nieuchronny upadek mimo początkowej woli przetrwania. Czemu już się nie robi takich filmów?