Słuchałem ostatnio "Miles Smiles" - po latach - i zacząłem się zastanawiać, dlaczego przez wieki (mimo dla uwielbienia dla tematu Shortera "Footprints") uważałem, że to gorszy album od "E.S.P." - Dochodzę do wniosku, że wszystkie płyty drugiego kwintetu Milesa są wyrównane. Wczoraj: "Filles de Kilimanjaro".