Tylko nie to! Wywalą mnie z forum za obrazę (proszę natychmiast napisać ze sie nie gniewasz ) Ja nie mogę sie wgryźć w "Ghost of Planes" Reszta zachwyca ,zwłaszcza pierwsze 3 utwory zachwycają
(coś czuje ze sie nadaje do wątku o płycie a nie tutaj)
Pierwsze 5 utworów to cudowne utwory - szczególnie "Ghost of Planes" (ten klimat jakby z trochę z muzyki elektronicznej) i niejako wstęp do niego czyli instrumentalny "Wrong Way Round" - w obu mamy trochę mechaniczną perkusję (wiem, że Hennos zaraz powie, że PH nie umie na niej grać itp...
).
Bardzo dobry jest początek czyli "Mercy" z tekstem, który być może coś nam mówi:
"What can you carry for your brother
when you can't stand up on your own?
It's hard to keep up, it's hard to keep up,
this part you have to do alone."Natomiast nijaki "If We Must Part Like This" i fortepianowy "Undone" są po prostu słabsze; przede wszystkim tego pierwszego mógłby PH sobie odpuścić, a dać tylko na stronę b-singla.
Dwa ostatnie to znów powrót do mistrzostwa - kapitalny "Diminished" z ambientową końcówką i sunący powoli, z świetnymi motywami gitarowo-fortepianowymi "The Top of the World Club" to Hammill w swojej najwyższej formie.
Jeszcze parę uwag:
1. W dwóch utworach "Ghost of Planes" i "The Top of the World Club" pojawiają się zwroty "the air is thin"/"how thin the air" co można odbierać jako pewien łącznik całości? nie wiem na razie w teksty się nie wgryzałem. Czy ma to jakiś związek z katastrofami lotniczymi (11 września/"Flight"?)
2. Śpiew PH - dobry, wspaniały, ale nie ma już tych przejść "From soprano through to basso"; mamy za to jak zwykle dużo wielogłosów, kilku "śpiewających Hammillów" naraz - i to jest genialne.
3. Mamy piękne (powiedziałbym nawet fałszywe-niepokojące) brzmienie gitar - i akustycznych, i elektrycznych, i - te, które najbardziej lubię - czyli jakby soundscapowe (jak u solowego Frippa).
To tak moja wstępna analiza "Thin Air"; moje pierwsze odczucia, których nie należy brać do siebie.