Pierwsze wrażenia, na gorąco, po pierwszym wysłuchaniu.
Ostrzeżenie, jesli szanowny forumowicz chce słuchać nowego albumu Petera Hammilla nieobciążony jakimi kolwiek opiniami i recenzami niech w tym miejscu zaprzestanie czytać niniejszy post.
Ostrzezenie ponowne, chcesz forumowiczu być nienastawiony do nowej plyty PH nie czytaj tego co poniżej.
Na pierwszy rzut oka w warstwie tektowej Hammill kontynuuje wątki, które ostatnio stały się dla niego najistotniejsze. Przemijanie, utrata, zblizająca się smierć. Tego należało się spodziewać. Co uderza za pierwszym przesłuchaniem - to róznorodność. Pozornie daje to złudzenie, że kazdy z dziewięciu utworów nie przystaje do siebie stylistycznie (jedynie "Your Face On The Street" i "Diminished" dałoby się przyrównać jako minimalistyczne, o zredukowanej melice partii wokalnej, ballady, gdyby nie to, że drugą z nich wieńczy quasi ambientowa koda), a paradoksalnie tworzy coś w rodzaju pełnego wachlarza kompozytorskich możliwości mistrza. Słuchając całości mam uczucie pełni, róznorodności, równowagi i spójności. Pokuszę się o stwierdzenie, że być może jest to próba niesmiałej summy. A na pewno dzieło osoby dojrzałej. I najlepszy album Petera Hammilla od 1998 roku ("This"). Tym razem Hammillowi udało się stopić w jedną całość wątki trdycyjne i eksperymentalne. Tak jest w otwierającym płytę "The Mercy", gdzie konwencjonalna, dramatyzująca ballada rozbita jest rozbudowanym mostem odwołujacym się do czasów płyty "A Black Box", ale też kwartetu smyczkowego zdobiącego jedną z wersji "A Better Time". Takich zaskakujących drobiazgów, które potrafią "wywrócić" do góry nogami kompozycję jest tu więcej. Instrumentalne, ambientowe "Wrong Way Round" przeradza się w jammowe riffowe granie, które mogłoby sie rozwinąć w motyw, który śmialo mógłby wykorzystać VdGG. O "Diminished" już wspominałem. Dodam, że wątła linia melodyczna o raczej statycznej harmonii kontrastuje w niej z dynamiczną harmonicznie partią gitar. Reaktywacja VdGG również odbiła się na tej płycie w pozytywny sposób. Aranżacje są swobodniejsze, odważniejsze, a jednoczesnie spajają to co Hammill robił w ostatnich latach.