A ja Wampirze pomarudzę...
Mnie płyta średnio się spodobała (po kilku przesłuchaniach). Nie wiem czemu, ale drażni mnie wokal (tym razem). Wg mnie za bardzo smęci (męczy).
Co do muzyki - bez większych zastrzeżeń. Fajne wykorzystanie hammondów, jakichś syntezatorów itp. Podejrzewam, że instrumentalną wersję albumu bym chwalił pod niebiosa.
Co do dysku z "Nocnymi sesjami" - majstersztyk. Chociaż to już "trochę inny" Riverside. Transowy (smooth-techno?), psychodeliczny; a nawet nieco jazzowy za sprawą saksofonu (w sesji 2). Jeśli mam być szczery - to gdyby tymi "Nocnymi sesjami" opleść "Memories in My Head" to byłby to w moim mniemaniu najlepszy album Riverside. A w takiej sytuacji moim ulubionym jest nadal "ADHD".