A ja nietypowo - Presence na czele.

Jak dla mnie album dość ciężki, trudny, ostry - i za to go lubię.

Aha, Achilles jest w pierwszej dwójce moich ulubionych kawałków LZ.
O drugim wyborze zadecydował rzut monetą - reszka, czyli Dwójka wygrała, Czwórka miała pecha.

Zresztą, II jest wg mnie spójną, żywą płytą rockową, natomiast IV jest Dziełem - wielkim, wybitnym, ponadczasowym itd., ale przez to wracam do niej rzadziej niż do Dwójki.
Aha, Schody też są w pierwszej dwójce moich ulubionych kawałków LZ.
