31
Dyskusje muzyczne i nie tylko / Odp: Aktualnie słucham...
« dnia: 12 Marca 2022, 00:14:57 »
The Jesus and Mary Chain - Stoned & Dethroned /1994/
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
Uwaga, anegdota: Rok temu, na samotnej walentynkowej wycieczce do Warszawy, szperałem w Antykwariacie Grochowskim za książkami i płytami. Z powodu włosów i koszulki Siouxsie zagadnął mnie tam jeden starszy punk ze stażem od wiosny 1978, jak twierdził. Odkąd widział The Raincoats. Zadał mi trochę zagadek z historii muzyki, na wszystkie śpiewająco odpowiedziałem ciągami nazwisk i tytułów. W tym wiedziałem, że pierwszy koncert punktowy w Polsce to właśnie Raincoats w Warszawie. Wzbudziłem zachwyt rozległą wiedzą.w temacie: znowu The Raincoats - tym razem ich pierwszy album: The Raincoats (1979) - nieco mniej tu eksperymentów a więcej klasycznie rozumianego post-punku i nawet dość udziwniony folk można tu napotkać- w ogóle całość brzmi jakby muzycy przed nagraniem tej płyty wzięli multum przeróżnych substancji psychoaktywnychco oczywiście nie zmienia faktu że to kolejny znakomity album grupy
Ja chyba ci polecałem ten zespół rok temu![]()
Zespół ten miał koncert w Polsce w 1978 roku w Riwierze (nie byłem, niestety)
i miał wielki wpływ na rozwój punka w kraju.
https://www.bilibili.com/video/av47499098/
nieco dziwnego punk rocka na popołudnie: The Slits i Cut (1979) - klasyczna pozycja tego gatunku choć nie jest to typowy punk rock- jak już to z elementami dubu i reggae- na płycie usłyszeć można też Petera Clarke'a znanego bardziej jako Budgie czyli perkusistę formacji Siouxsie and the Banshees oraz Neneh Cherry ( zaśpiewała na tym albumie w chórkach)Znam i cenię.
The Jesus and Mary Chain - Psychocandy (1985) - przełomowy w dziejach rocka alternatywnego album będący połączeniem piosenkowości The Beach Boys z gitarowym zgiełkiem The Velvet Underground- i w tym miejscu polecam wszystkim bardzo ciekawą recenzję tej płyty jaką całkiem niedawno popełnił nasz forumowy kolega Tyrystor:Bardzo mi miło być tak zareklamowanym, dzięki.
Ride - Nowhere (1990) - w latach 90-tych to był dość wpływowy album- muzyka na nim zawarta utrzymana jest w nurcie shoe-gaze'owym choć dźwięki owe nie miały aż tylu eksperymentalnych inklinacji co na przykład płyty My Bloody Valentine - całości słucha się jednak dość przyjemnie czemu z pewnością sprzyjają liczne nawiązania do psychodelii z końca szóstej dekady ubiegłego wiekuSiódmej dekady
u mnie trochę mniej znana grupa z wytwórni 4AD- Modern English i After the Snow (1982) - bardzo fajne, nowo-falowe granie- pamięta jeszcze ktoś ten zespół?No jasne
Ps. Słuchałem wczoraj debiutu Gang Of Four.Znakomity jest, zarazem napastliwy i taneczny. Brzmienie gitar oraz praca sekcji rytmicznej są tam na tyle oryginalne, że chyba powiem bezprecedensowe.
u mnie koncertowy The Velvet Underground - 1969: The Velvet Underground Live (1974) -zwraca uwagę, brudna, niemal punkowa wersja kompozycji White Light/White Heat tutaj trwająca prawie 9 minut- zresztą większość zawartych tutaj wykonań brzmi lepiej od studyjnych pierwowzorów- zdecydowanie polecamPopieram!
Buzzcocks - Another Music in a Different Kitchen (1978) - klasyczny już debiut zespołu i jednocześnie jedna z najlepszych post-punkowych płyt jakie słyszałem- bardzo polecam jak ktoś nie znaPrawda, acz prywatnie o włos wolę Love Bites, bo tam jest E.S.P. oraz przede wszystkim Ever Fallen in Love (with Someone You Shouldn't've), które jest aaach.