Tym razem nie wezmę udziału w ankiecie, bo "A Headlong Strech" znam tylko pobieżnie (kilkakrotne przesłuchanie pożyczonej od kolegi plyty "Roaring Forties"), ale jak zwykle wtrącę swoje "trzy grosze".
Według Wikipedii definicja suity to:
Suita [z fr. następstwo, kolejność] - cyklów utworów instrumentalnych. Suita powstała w baroku, ukształtowana przez klawesynistów francuskich, ale w różnych postaciach przetrwała do XX wieku.
Suita barokowa lub partita - zestaw tańców, zwykle w następującej kolejności: allemande, courante, sarabanda i gigue, często jednak rozszerzana o inne tańce. Zobacz muzyczne formy taneczne.
Suita romantyczna - zestaw utworów o różnym pochodzeniu. Niekiedy szereg miniatur lub utwory pochodzące z różnych gatunków np. baletu lub arii operowej.
Suita rockowa - długi utwór rockowy (lub kilka połączonych utworów), zwykle z gatunku rocka progresywnego lub symfonicznego, składający się w większej części z krótszych fragmentów mniej lub bardziej spójnych stylistycznie. Jest zwykle utworem tematycznym.
I według ostatniej definicji pod kategorię suity w przypadku solowego Hammilla da się przyporządkować co najmniej trzy kompozycje: "Flight" (z płyty "A Black Box"), "A Headlong Strech" ("Roaring Forties") oraz "InCoherence" ("InCoherence").
Dodam, że w baroku suita musiała posiadać przynajmniej cztery odrebne części. W przypadku muzyki rockowej nie ma ścisłej definicji suity - zwyczajowo uwaza się, ze jest to utwór, który trwa ponad 20 minut i ma wyrażnie wyodrebnione części. Ale przecież i suitą jest dziesięciominutowe "And You And I" Yes, czy cykl "Endless Enigma Part 1 - Fugue - Endless Enigma Part 2" ELP (tez ok 10 minut) czy "In The Dead Of Night - By The Light Of Day - Presto vivace and Reprise" U.K. (tez ok. 10 minut) a nie są "Abbadon's Bolero" ELP (8 minut) czy "Firth Of Fifth" Genesis (9 minut) czy "A Louse Is Not A Home" Hammilla (12 minut) czy "Modern" (8 minut). Wielowątkowość nie zawsze świadczy o tym, że jest to suita. Dlatego wacham się by okreslać tym mianem "Meurglys III" (choć tu się nie upieram) czy "Labirynthine Dreams".
Dawno nie słuchałem "Sonix", ale z tego co pamiętam to "Labirynthine Dreams" ma budowę ronda, którego funkcję refrenów pełnią części woklane, zaś zmiennych kupletów bliskie minimalizmowi kontrapunktyczne, ostinatowe partie fortepianu. Całość jest po prostu baletem (jest taki gatunek w muzyce), bo została napisana jako utwór baletowy na prośbę Luisa Bruni i Raffaelli Rossellini i po raz pierwszy publicznie przedstawiona na festiwalu w Catonii w lipcu 1996 roku.
Na koniec: część kompozycji z "Sonix" zostało stworzonych do filmu "Emmene-moi" w reżyserii Michela Spinosy (między innymi "In The Polish House"). Czy ktoś z szanownych forumowiczów zetknął się z tym obrazem?