i dalej w podobnym klimacie: Tim Bowness - My Hotel Year (2004) - solowy debiut Tima i chyba jego najmniej znana płyta- nie ma nawet swojej strony na Wikipedii- zupełnie niesłusznie ponieważ zawiera sporo pięknej, nastrojowej muzyki nieco w klimacie albumów No-man z początku lat dwutysięcznych - polecam