Dziś na delegacji (żeby było ciekawiej - w hotelu sala konferencyjna, w której miałem szkolenie - nazywała się "Black Room"
) więc trochę muzyki się słuchało:
Iron Maiden "The Book of Souls" - dużo muzyki, bo 11 utworów zmieścili w 94 minutach; płyta solidna, ale bez rewelacji; może jakby skrócili o połowę byłaby lepsza.
Moonspell "Irreligious" - fantastyczny doom/black. Mocne, mroczne i intrygujące. Przynajmniej dla mnie.