VDGG i H to he- to już arcydzieło z pewnoscią jest
Według mnie między Last We Can Do, a H To He jest przepaść. Jak między brudnopisem a skończonym dziełem. Dwa utwory na tym pierwszym zapowiadają to co miało nadejść wkrótce. Darkness i After The Flood (choć ten drugi nieco przydługi się wydaje po latach). Refugees nigdy zbytnio nie lubiłem (ale rozumiem, że może się podobać). Znacznie wyżej cenię chociażby Afterwords z debiutu. Reszta płyty w zestawieniu z wielkimi nagraniami VdGG wypada bardzo blado jednak.
Niewątpliwie w momencie wydania był to album nietuzinkowy. Z czasem jednak przybladł i nie wytrzymuje niestety próby czasu.