Autor Wątek: Aktualnie słucham...  (Przeczytany 2522680 razy)

0 użytkowników i 7 Gości przegląda ten wątek.

Offline ceizurac

  • (цеиэурац)
  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 15540
  • Płeć: Mężczyzna
  • booty
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6660 dnia: 11 Września 2012, 07:53:49 »
World Record [ok] Cześć fanów uważa że to słabsza płyta. A tam G...o prawda ;)


no bo w porównaniu ze Still life i Godbluff jest duzo slabsza- nawet jesli znajduje sie na niej duzo fajnej muzyki- tamtych plyt VDGG juz nigdy nie przeskoczył
Trudno ją nazwać dobra płytą, skoro ma tylko dwa fajne utwory, "Meurglys III" i "Wondering", pozostałe są mocno średnie ;)

Gdyby nie "Meurglys III" raczej bym ją omijał z daleka; reszta jest słabsza, co nie znaczy, że zła.

U mnie nowa płyta "Chłopców" z Pet Shopu "Elysium" - również bez rewelacji, leci, gra i koniec. Trzeba więcej posłuchać. Na razie mocne 6/10.
There’s the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can’t believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it’s al behind you.

There’s the thing, for all you know
it’s time to let go.

Offline Polset

  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 6641
  • Płeć: Mężczyzna
  • Michał Sz. (Polset)
    • Zobacz profil
    • Polset on YouTube
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6661 dnia: 11 Września 2012, 15:06:44 »
World Record [ok] Cześć fanów uważa że to słabsza płyta. A tam G...o prawda ;)


no bo w porównaniu ze Still life i Godbluff jest duzo slabsza- nawet jesli znajduje sie na niej duzo fajnej muzyki- tamtych plyt VDGG juz nigdy nie przeskoczył
Trudno ją nazwać dobra płytą, skoro ma tylko dwa fajne utwory, "Meurglys III" i "Wondering", pozostałe są mocno średnie ;)

Gdyby nie "Meurglys III" raczej bym ją omijał z daleka; reszta jest słabsza, co nie znaczy, że zła.

U mnie nowa płyta "Chłopców" z Pet Shopu "Elysium" - również bez rewelacji, leci, gra i koniec. Trzeba więcej posłuchać. Na razie mocne 6/10.

Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Offline Polset

  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 6641
  • Płeć: Mężczyzna
  • Michał Sz. (Polset)
    • Zobacz profil
    • Polset on YouTube
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6662 dnia: 11 Września 2012, 15:07:12 »
Robert Fripp and The League of Crafty Guitarists Live! Takie oblicze Boba lubię [ok] 
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Offline Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22119
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6663 dnia: 11 Września 2012, 21:43:00 »
World Record [ok] Cześć fanów uważa że to słabsza płyta. A tam G...o prawda ;)


no bo w porównaniu ze Still life i Godbluff jest duzo slabsza- nawet jesli znajduje sie na niej duzo fajnej muzyki- tamtych plyt VDGG juz nigdy nie przeskoczył
Trudno ją nazwać dobra płytą, skoro ma tylko dwa fajne utwory, "Meurglys III" i "Wondering", pozostałe są mocno średnie ;)

Gdyby nie "Meurglys III" raczej bym ją omijał z daleka; reszta jest słabsza, co nie znaczy, że zła.

U mnie nowa płyta "Chłopców" z Pet Shopu "Elysium" - również bez rewelacji, leci, gra i koniec. Trzeba więcej posłuchać. Na razie mocne 6/10.

Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   


nie powiesz chyba jednak ze dorównuje Godbluffowi i Still life??? ja osobiscie World record lubię i czesto słucham jednak siła rażenie tamtych dwoch plyt jest bez porównania wieksza- to dzieła wielkie i wstrzasające a World record jest co najwyżej dobra- mówię to jako wielki fan Hammilla- po prostu stawiam sprawe obiektywnie ( w mojej ocenie). Meurglysa zawsze lubiłem jednak do pozostalych musiałem sie troche przyzwyczaic po pierwszym przesłuchaniu.
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline Hajduk

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 1093
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6664 dnia: 11 Września 2012, 23:57:03 »
World Record [ok] Cześć fanów uważa że to słabsza płyta. A tam G...o prawda ;)


no bo w porównaniu ze Still life i Godbluff jest duzo slabsza- nawet jesli znajduje sie na niej duzo fajnej muzyki- tamtych plyt VDGG juz nigdy nie przeskoczył
Trudno ją nazwać dobra płytą, skoro ma tylko dwa fajne utwory, "Meurglys III" i "Wondering", pozostałe są mocno średnie ;)

Gdyby nie "Meurglys III" raczej bym ją omijał z daleka; reszta jest słabsza, co nie znaczy, że zła.

U mnie nowa płyta "Chłopców" z Pet Shopu "Elysium" - również bez rewelacji, leci, gra i koniec. Trzeba więcej posłuchać. Na razie mocne 6/10.

Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   


nie powiesz chyba jednak ze dorównuje Godbluffowi i Still life??? ja osobiscie World record lubię i czesto słucham jednak siła rażenie tamtych dwoch plyt jest bez porównania wieksza- to dzieła wielkie i wstrzasające a World record jest co najwyżej dobra- mówię to jako wielki fan Hammilla- po prostu stawiam sprawe obiektywnie ( w mojej ocenie). Meurglysa zawsze lubiłem jednak do pozostalych musiałem sie troche przyzwyczaic po pierwszym przesłuchaniu.

Gdyby na to spojrzeć obiektywnie, to "World Record" "wysadza z siodła" wiele innych rockowych albumów (na przykład takie "In Through The Out Door" Led Zeppelin), ale nie wznosi się na poziom "Godbluff", "Still Life" i "Pawn Hearts". Zdecydowanie jest mi łatwiej wybaczyć "błedy młodości", bo mają w sobie wiele uroku i jest w nich pasja i zaangażowanie ("Aerosol Grey Machine", czy "The Least We Can Do Is Wave To Each Other"), niż wyrachowanie, które jednak cechuje "World Record". To miał być prostszy, bardziej przystępny album, by podreperować finanse grupy i przebić się na rynek amerykański. Oczywiście dodam, że lubię i ten krążek, ale uważam go za jedną z najsłabszych pozycji w dyskografii Petera i spółki.

Offline Polset

  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 6641
  • Płeć: Mężczyzna
  • Michał Sz. (Polset)
    • Zobacz profil
    • Polset on YouTube
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6665 dnia: 12 Września 2012, 01:27:11 »
World Record [ok] Cześć fanów uważa że to słabsza płyta. A tam G...o prawda ;)


no bo w porównaniu ze Still life i Godbluff jest duzo slabsza- nawet jesli znajduje sie na niej duzo fajnej muzyki- tamtych plyt VDGG juz nigdy nie przeskoczył
Trudno ją nazwać dobra płytą, skoro ma tylko dwa fajne utwory, "Meurglys III" i "Wondering", pozostałe są mocno średnie ;)

Gdyby nie "Meurglys III" raczej bym ją omijał z daleka; reszta jest słabsza, co nie znaczy, że zła.

U mnie nowa płyta "Chłopców" z Pet Shopu "Elysium" - również bez rewelacji, leci, gra i koniec. Trzeba więcej posłuchać. Na razie mocne 6/10.

Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   


nie powiesz chyba jednak ze dorównuje Godbluffowi i Still life??? ja osobiscie World record lubię i czesto słucham jednak siła rażenie tamtych dwoch plyt jest bez porównania wieksza- to dzieła wielkie i wstrzasające a World record jest co najwyżej dobra- mówię to jako wielki fan Hammilla- po prostu stawiam sprawe obiektywnie ( w mojej ocenie). Meurglysa zawsze lubiłem jednak do pozostalych musiałem sie troche przyzwyczaic po pierwszym przesłuchaniu.

Gdyby na to spojrzeć obiektywnie, to "World Record" "wysadza z siodła" wiele innych rockowych albumów (na przykład takie "In Through The Out Door" Led Zeppelin), ale nie wznosi się na poziom "Godbluff", "Still Life" i "Pawn Hearts". Zdecydowanie jest mi łatwiej wybaczyć "błedy młodości", bo mają w sobie wiele uroku i jest w nich pasja i zaangażowanie ("Aerosol Grey Machine", czy "The Least We Can Do Is Wave To Each Other"), niż wyrachowanie, które jednak cechuje "World Record". To miał być prostszy, bardziej przystępny album, by podreperować finanse grupy i przebić się na rynek amerykański. Oczywiście dodam, że lubię i ten krążek, ale uważam go za jedną z najsłabszych pozycji w dyskografii Petera i spółki.

No ale "The Quiet Zone / The Pleasure Dome" To chyba gorszy album. Ma wspaniałe fragmenty ale to jest najsłabsza pozycja grupy,no chyba że przyjmiemy ze to płyta VDG ;)Długo nie mogłem się do tej płyty przekonać. Dopiro koncertowe wersje niektórych utworów przekonały mnie do tych studyjnych ale i tak te na płycie wypadają najsłabiej. Dla mnie "World Record" dorównuje "Godbluff" i "Still Life" jest to tylko nieco inna płyta.     
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Offline Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22119
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6666 dnia: 12 Września 2012, 07:43:54 »
Zgadzam sie- The quiet zone/The pleasure dome jest jeszcze słabszy jednak to juz jest inna muzyka- bardziej new wavewowa...WR jest plyta solidną z ciekawymi fragmentami jednak nie nazwalbym tej płyty arcydzielem- poprzednimi wydawnictwami podniesli poprzeczke tak wysoko ze naprawde trudno by było ją przeskoczyc.
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22119
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6667 dnia: 12 Września 2012, 07:48:47 »
Marillion i Sounds that can't be made- nie spodziewałem sie wiele po tej płycie- i jestem trochę zaskoczony choć nie do końca- Tylko osiem kompozycji- najdluższa trwa 17 minut najkrótsza 5 a po drodze jeszcze mamy 14 i 10 minutową- jak dla mnie płyta o wiele za długa- widać panowie mieli problemy z selekcją materiału. Co do muzyki jest co najwyżej dobrze ( to i tak dużo bo myślałem ze będzie beznajdziejnie): świetne otwarcie czyli Gaza, pozniej fajny tytułowy- i najlepszy na płycie Power- Montreal jest o wiele za długi choc są tutaj fajne momenty. Na zakończenie dostajemy The sky above the rain który jest nawet ciekawy ( choć jak dla mnie nieco przesłodzony). Reszta niestety robi marne wrazenie: Pour your love wieje nudą, Invisible ink jest bardzo przewidywalny a Lucky man brzmi jak kalka z ( średniej przecież) plyty Somewhere else- moja ocena 5.5/10
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline ceizurac

  • (цеиэурац)
  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 15540
  • Płeć: Mężczyzna
  • booty
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6668 dnia: 12 Września 2012, 11:41:38 »
Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   

Czemu ja Cię szokuję Polset? Dla mnie "World Record" to średnio-dobra płyta (ale poza "Meurglys III" nic ciekawego nie wnosi - jeszcze "When She Comes" ta to coś). Na pewno wg mnie jest gorsza od "Still Life" i "Godbluff'a"; ale z kolei lepsza od "Quiet Zone...", którego to albumu nie lubię (podobnie jak debiutu) i bardzo rzadko słucham.
There’s the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can’t believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it’s al behind you.

There’s the thing, for all you know
it’s time to let go.

Offline Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22119
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6669 dnia: 12 Września 2012, 19:19:25 »
Lacrimosa i Fassade [ok] [ok] [ok] wielkie dzieło
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline Hajduk

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 1093
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6670 dnia: 12 Września 2012, 19:47:59 »
Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   

Czemu ja Cię szokuję Polset? Dla mnie "World Record" to średnio-dobra płyta (ale poza "Meurglys III" nic ciekawego nie wnosi - jeszcze "When She Comes" ta to coś). Na pewno wg mnie jest gorsza od "Still Life" i "Godbluff'a"; ale z kolei lepsza od "Quiet Zone...", którego to albumu nie lubię (podobnie jak debiutu) i bardzo rzadko słucham.

A ja akurat wysoko stawiam "The Quiet Zone/The Pleasure Dome". Album brzmi "świeżo", jest znakomitą nowofalową płytą i świetnie wpisuje się w idęę VdGG, mimo że dla wielu "ortodoksyjnych" fanów może wydać się sprzeniewierzeniem się artrockowym ideałom. Moim zdaniem gdybym miał polecać jakieś płyty VdGG na początek, to byłby to "Pawn Hearts", "Godbluff", "Still Life" i "The Quiet Zone..."
Nota bene: "Never Mind The Bollocks Here's The Sex Pistols" ukazała się w 27 października 1977 roku, "The Quiet Zone" 2 września tego roku (prawie dwa miesiące wcześniej) i jest prawdopodobnie jedną z pierwszych brytyjskich płyt nowofalowych.

Offline Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22119
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6671 dnia: 12 Września 2012, 21:43:36 »
Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   

Czemu ja Cię szokuję Polset? Dla mnie "World Record" to średnio-dobra płyta (ale poza "Meurglys III" nic ciekawego nie wnosi - jeszcze "When She Comes" ta to coś). Na pewno wg mnie jest gorsza od "Still Life" i "Godbluff'a"; ale z kolei lepsza od "Quiet Zone...", którego to albumu nie lubię (podobnie jak debiutu) i bardzo rzadko słucham.

A ja akurat wysoko stawiam "The Quiet Zone/The Pleasure Dome". Album brzmi "świeżo", jest znakomitą nowofalową płytą i świetnie wpisuje się w idęę VdGG, mimo że dla wielu "ortodoksyjnych" fanów może wydać się sprzeniewierzeniem się artrockowym ideałom. Moim zdaniem gdybym miał polecać jakieś płyty VdGG na początek, to byłby to "Pawn Hearts", "Godbluff", "Still Life" i "The Quiet Zone..."
Nota bene: "Never Mind The Bollocks Here's The Sex Pistols" ukazała się w 27 października 1977 roku, "The Quiet Zone" 2 września tego roku (prawie dwa miesiące wcześniej) i jest prawdopodobnie jedną z pierwszych brytyjskich płyt nowofalowych.


Na The Quiet Zone/The Pleasure Dome jest moj ukochany Cats eye/Yellow fever- najlepsze nagranie na tamtej płycie- i jedno z najlepszych napisanych przez Hammilla
« Ostatnia zmiana: 12 Września 2012, 22:25:49 wysłana przez Sebastian Winter »
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline Polset

  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 6641
  • Płeć: Mężczyzna
  • Michał Sz. (Polset)
    • Zobacz profil
    • Polset on YouTube
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6672 dnia: 12 Września 2012, 22:50:34 »
Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   

Czemu ja Cię szokuję Polset? Dla mnie "World Record" to średnio-dobra płyta (ale poza "Meurglys III" nic ciekawego nie wnosi - jeszcze "When She Comes" ta to coś). Na pewno wg mnie jest gorsza od "Still Life" i "Godbluff'a"; ale z kolei lepsza od "Quiet Zone...", którego to albumu nie lubię (podobnie jak debiutu) i bardzo rzadko słucham.

A ja akurat wysoko stawiam "The Quiet Zone/The Pleasure Dome". Album brzmi "świeżo", jest znakomitą nowofalową płytą i świetnie wpisuje się w idęę VdGG, mimo że dla wielu "ortodoksyjnych" fanów może wydać się sprzeniewierzeniem się artrockowym ideałom. Moim zdaniem gdybym miał polecać jakieś płyty VdGG na początek, to byłby to "Pawn Hearts", "Godbluff", "Still Life" i "The Quiet Zone..."
Nota bene: "Never Mind The Bollocks Here's The Sex Pistols" ukazała się w 27 października 1977 roku, "The Quiet Zone" 2 września tego roku (prawie dwa miesiące wcześniej) i jest prawdopodobnie jedną z pierwszych brytyjskich płyt nowofalowych.

Nie uważam tej płyty za przykład nowej fali. Nowa fala to np. "Low" Davida Bowiego, płyty tupu "No more heroes" The Stranglers. Czy płyty Wire. Dla mnie "The Quiet Zone"(choć z czasem polubiłem te płytę) to album mało znaczący i wręcz wtórny. Są tam piękne utwory,których potencjał zmarnowano. Ich piękno słychać np. na płycie koncertowej "RoomTemperature" z 1990 roku. A taki "Last Frame"  brzmi wspaniale z K Grup. Często myśle że tej płyty można było nie nagrywać a utwory zamieszczone na niej nagrać potem na 3 pierwszych nowofalowych płytach Hammilla.   
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Offline Hajduk

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 1093
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6673 dnia: 12 Września 2012, 23:06:59 »
Nie zgadzam się z wami. Szczególnie zdanie Ceizuraca mnie wręcz szokuje. Dla mnie to mega równa płyta. Słabszy może jest  Meurglys III,mnóstwo tam powtarzających się motywów,za długa kompozycja ,za mało wokalu,za mało pomysłów jak na tak długi utwór.   

Czemu ja Cię szokuję Polset? Dla mnie "World Record" to średnio-dobra płyta (ale poza "Meurglys III" nic ciekawego nie wnosi - jeszcze "When She Comes" ta to coś). Na pewno wg mnie jest gorsza od "Still Life" i "Godbluff'a"; ale z kolei lepsza od "Quiet Zone...", którego to albumu nie lubię (podobnie jak debiutu) i bardzo rzadko słucham.

A ja akurat wysoko stawiam "The Quiet Zone/The Pleasure Dome". Album brzmi "świeżo", jest znakomitą nowofalową płytą i świetnie wpisuje się w idęę VdGG, mimo że dla wielu "ortodoksyjnych" fanów może wydać się sprzeniewierzeniem się artrockowym ideałom. Moim zdaniem gdybym miał polecać jakieś płyty VdGG na początek, to byłby to "Pawn Hearts", "Godbluff", "Still Life" i "The Quiet Zone..."
Nota bene: "Never Mind The Bollocks Here's The Sex Pistols" ukazała się w 27 października 1977 roku, "The Quiet Zone" 2 września tego roku (prawie dwa miesiące wcześniej) i jest prawdopodobnie jedną z pierwszych brytyjskich płyt nowofalowych.


Na The Quiet Zone/The Pleasure Dome jest moj ukochany Cats eye/Yellow fever- najlepsze nagranie na tamtej płycie- i jedno z najlepszych napisanych przez Hammilla

Małe sprostowanie. Utwór "Cat's Eye/Yellow Fever (Running)" to kompozycja Grahama Smitha, do której Peter napisał jedynie tekst. Kto nie miał w rekach analogu nie bardzo może to wiedzieć bo na wydaniach kompaktowych utwór podpisany jest jako Hammill/Smith, a na longplayu w wewnętrznej wkładce z dołączonymi tekstami jest to wyraźnie napisane. W czasach preinternetowych pożyczyłem takową z jednego z warszawskich muzycznych anytkwariatów, by odbić na ksero dołączone do niej teksty utworów. Znalazły się na niej również dwa zdjęcia, z których niestety tylko jedno pojawia się w remasterowanej edycji z 2005 roku.
Zabrakło tego:
http://www.vandergraafgenerator.co.uk/quietz4.jpg

Ciekawe też jak to wygląda w edycji japońskiej typu mini longplay replica?

Poniżej dokładny opis, który pojawia się we wkładce:
GRAHAM SMITH : Violin, Viola
NIC POTTER : Bass
PETER HAMMILL : Vox, Guitars, Keyboards
GUY EVANS : Drums, Percussion

...with sphinx-line saxophone inserts by David Jaxon...

Cover Photography: ROBIN SCHWARTZ/Painting: JESS ARTEM/Loop + Layout:
JOHN PASCHE/Liner Photography: ANTON CORBIJN v.W./Calligraphy:JET/
Collator: FRANK SANSOM
PRODUCED by PETER HAMMILL
GORDIANISATION by TROELLER

Toons by P.H., except 'Cat's Eye /Yellow Fever', by Graham Smith

Lyrics by P.H. Arrangements by the band

All songs published by STATIC MUSIC Ltd./CHAPPELL a Co. Ltd.

Recorded, dubbed and mixed between 13th May - 12th June 1977 at FOEL, Llanfair Caerinion; MORGAN, London; Rockfield, Mournaith.
engineering: Ian Gomm is Dave Anderson; Dave?; PAT MORAN

... that's all the info, so CRANK IT UP!

« Ostatnia zmiana: 12 Września 2012, 23:41:13 wysłana przez Hajduk »

Offline Hajduk

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 1093
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #6674 dnia: 12 Września 2012, 23:39:12 »
Nie uważam tej płyty za przykład nowej fali. Nowa fala to np. "Low" Davida Bowiego, płyty tupu "No more heroes" The Stranglers. Czy płyty Wire. Dla mnie "The Quiet Zone"(choć z czasem polubiłem te płytę) to album mało znaczący i wręcz wtórny. Są tam piękne utwory,których potencjał zmarnowano. Ich piękno słychać np. na płycie koncertowej "RoomTemperature" z 1990 roku. A taki "Last Frame"  brzmi wspaniale z K Grup. Często myśle że tej płyty można było nie nagrywać a utwory zamieszczone na niej nagrać potem na 3 pierwszych nowofalowych płytach Hammilla.   

Michale, pozwól, że będę z Tobą polemizował. I nie z Twoją oceną "The Quiet Zone"...
"Low" Bowiego (styczeń 1977) jest równie nowofalowa co "The Quiet Zone". Za pierwszą nowofalową płytę The Stranglers powszechnie uważa się "Black And White" (maj 1978) (odsyłam chociażby do świętej pamięci nieodżałowanego Jerzego Rzewuskiego), a dwa pierwsze albumy Dusicieli: "Ratus Norvegicus" (kwiecień 1977) i "No More Heroes" (wrzesień 1977) zaliczane są do pierwszej fali brytyjskiego punka (choć ja uważam je bodobnie jak ty za nowofalowe). "The Scream" Siouxie and The Banshees to listopad 1978, pierwsze Magazine to czerwiec 1978 itd... a debiut PIL to grudzień 1978, i mniej więcej w tym okresie pojawiło się określenie "nowa fala", które dotyczyło formacji, które wyrosły z punkowej rewolucji. Wczesne Wire (które obaj tak lubimy) to punk (choć bardzo nietypowy).
Rozumiem, że The Quiet Zone może się nie podobać. Rozumiem również, że można zawarte na tym krążku kompozycje uważać za słabe, nieudane, małowartościowe, nieinteresujące, że nie wykorzystano tkwiącego w nich potencjału. Nie zgodzę sie jednak na stwierdzenie, że są wtórne. Bo względem czego Quiet Zone miałoby być wtórne? Względem innych płyt "nowofalowej (bądż innej) konkurencji" wydanych przed majem 1977 roku? Z mojego doświadczenia wynika, że nie. Względem wcześniejszych poczynań Hammilla i Spółki (bądź Petera solo)? Właściwie poza "The Wave" i (w mniejszym stopniu) "The Siren Song" mamy tu do czynienia z nową koncepcją: brzmienia, sposobu narracji, rozwiązań melodycznych, które dopiero w późniejszym stopniu będą rozwijane na solowych płytach Petera gdzieś tak do 1983 roku.