Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne

Teksty / Tłumaczenia - budowa

Zaczęty przez Hennos, 17 Październik 2007, 22:37:30

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Hajduk

Cytat: Mrok w 14 Luty 2011, 22:02:11
tłumaczenie Drwęckiego nie powinno być zestawiane z oryginałem, bo jest jakby osobnym utworem, osobnym dziełem literackim. Dlaczego tak myślę? Bo tak widzę sens takich tłumaczeń.

Zastanawiam się zatem jak rozumieć widniejące na stronie Drwęckiego słowa:
2011
tłumaczenie z: Peter Hammill
I jeszcze: dlaczego tłumaczenie nie powinno być zestawiane z oryginałem?

Ta druga kwestia jest ogólna i można nie zestawiać jej z nazwiskiem pana Drwęckiego. W pewnym sensie poddajesz w wątpliwość wszelkie dwujęzyczne wydania tomików poetyckich.

Kuba

Cytat: Mrok w 14 Luty 2011, 22:02:11
Kuba, no właśnie - tłumaczenie 'poetyckie' razi, gdy jest umieszczone obok oryginału i znający język może je porównać, ale - jak już wcześniej napisałem - tłumaczenie Drwęckiego nie powinno być zestawiane z oryginałem, bo jest jakby osobnym utworem, osobnym dziełem literackim.

Jeśli mówisz, że nie powinno takich rzeczy zestawiać się z oryginałem i jest to jakby osobne dzieło literackie, to w takim razie nie ma mowy by nazywać to tłumaczeniem. Jak nazywać, tego nie wiem, ciężko powiedzieć, ale w takim wypadku słowo "tłumaczenie" jest nie na miejscu. Bardziej pasuje coś w stylu "rzecz inspirowana tekstem Petera Hammilla". Dobrze jeśli czytelnik ma wgląd do tego jak wygląda oryginał, bo widzi jak to było na początku, co miał do przekazania autor, jeśli mowa oczywiście o tłumaczeniu.

Cytat

To, o co 'walczę', to to, żeby nie nazywać takiego tłumaczenia, czy drobnych w nim odstępstw od oryginału - 'błędami', bo to nie są błędy, tylko świadome i celowe zmiany, poczynione w celu zmieszczenia tłumaczenia w zadanej konwencji. Moim skromnym zdaniem, zmiany nieistotne i niezmieniające sensu i wydźwięku utworu. Przeczytajcie spokojnie utwór Hammilla, a potem wiersz Drwęckiego, nie przykładając uwagi do poszczególnych słów, ale koncentrując się na przesłaniu, charakterze utworu. Czy różnice są aż tak duże, żeby kruszyć kopię? Moim zdaniem - nie.


Ja nie krytykuje tego przekładu, wciąć uważam, że jest to dobra robota. Uważam tylko, że należy mieć łeb do takich przekładów, łatwo wpaść, rzadko kiedy wychodzą takie sztuki i oddają przy tym sens oryginału.

Cytat

Jeszcze jedna rzecz. Hammill nie pisze prozą, czy białym wierszem - stosuje rymy, a więc jest to rodzaj poezji. Tłumaczenie jego utworów słowo w słowo, a przez to utrata tych rymów i tej poetyckości, zabija utwór, odziera go z piękna, robi z wiersza prozę. W imię czego? Zrozumienia sensu? Ja ten sam, hammillowski sens rozumiem i u Drwęckiego, a przy okazji obcuję też z poezją. Jeśli chcę przełożyć utwór dokładnie, robię to sobie w myślach - po co to zapisywać? Jaki sens tłumaczyć wiersze np. E.A.Poe prozą? Nie ma żadnego! A jak już ktoś tu wcześniej napisał, każdy poetycki przekład zmusza do pewnych niedokładności, zwanych przez niektórych 'błędami'.


Nie wiem jaka jest książkowa definicja rymów, nie jestem ekspertem od tego, ale naprawdę mało który tekst Hammilla zawiera rymy, a tym bardziej już jest skonstruowany od góry do dołu z nich. To, że jeden czy dwa je posiadają, wcale nie oznacza, że wszystkie je mają. Tłumaczenie słowo w słowa jest jedynym sposobem by zachować stuprocentowy sens, no chyba, że ktoś posiada niesamowity zasób słownictwa i niezwykle kwiecistą mowę, którą może świetnie wykorzystać. Hammill przede wszystkim pisze teksty, które śpiewa, a wiersze? Eee... Dla mnie jak ktoś chce obcować z przywołanym przez Ciebie pięknem, to niech czyta teksty po angielsku, nie w naszym języku, nie ma co kaleczyć. Tłumaczy się głównie po to by zrozumieć o co autorowi chodziło, jak powszechnie wiadomo owe tłumaczenia są dobre dla tych, co nie znają języka, a Ci co znają świetnie angielski to jak dla mnie mogą sobie odpuścić tłumaczenia. Ja tłumaczę by zrozumieć o co facetowi chodzi. Jeśli rozumiesz sens, to spoko, nie musisz tłumaczyć, ale nie każdy. Ja po to zapisuję, bo nie potrafię tłumaczyć wszystkiego w myślach, prosta przyczyna, nie posiadam takiej zdolności.

Cytat

Zarzucacie mi, że wolę dbałość o poetycką formę przy utracie (nieznacznej) sensu. Ja Wam zarzucam, że wolicie wierne zachowanie sensu, przy odarciu utworu z poezji, piękna. Kto ma rację? Czy rozstrzygniemy ten spór?


Ja tam nic Ci nie zarzucam, każdy ma prawo do własnego zdania, sporu żadnego nie widzę.

Cytat

Ja pozostaję nieprzekonany przy swoim zdaniu - poezję należy tłumaczyć na poezję. Uważam też, że Wobbler jest niekonsekwentny, nazywając Hammilla "poetą najwyższego formatu", a jednocześnie chcąc, żeby jego utwory tłumaczyć dokładnie, czytaj - prozą. Jeśli łudzicie się, że znajdzie się kiedyś ktoś, kto przetłumaczy Hammilla, czy kogokolwiek innego wiernie i "poezją najwyższego formatu", to mogę Wam już powiedzieć - nie doczekacie się NIGDY, bo to NIEMOŻLIWE.


Jeśli uważasz teksty Hammilla za poezję, to jej nie tłumacz, nie ma takiej potrzeby. Osobiście traktuje jego słowa jako tekst, który śpiewa. Proste bardzo. On poetą nie jest, tylko tekściarzem i wokalistą (dopiero później muzykiem, tak mi się wydaje). Tak samo jak Bob Dylan, David Sylvian, albo Roger Waters. Za poetę możesz go ewentualnie uważać, ja nie, podejrzewam, że on sam też nie uważa się za poetę. Jeśli tak, to Peterowi brak skromności. Nie uważam też by jego tekst można było nazwać poezją. Daleki jestem od tego stwierdzenia. Tłumaczenie prozy (jak to nazwałeś) prozą jest bez sensu. Jak ktoś widzi to jako prozę, niech to czyta po angielsku, dlatego, bo po polsku to może wyjść już zupełnie co innego. Idąc takim tropem, mam wrażenie też, że to jest  takie "przepoecenie" danego utworu.

How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Wobbler

Cytat: Mrok w 13 Luty 2011, 21:25:07
Autorem tłumaczenia?  ;D Bardzo mi to pochlebia. Po prostu znam wiersze Drwęckiego nie gorzej niż niektórzy utwory Hammilla. A kiedy czytam tłumaczenie, zawsze porównuję z oryginałem, który w tym przypadku znałem już wcześniej.
Oczywiście, możesz krytykować, ale myślę, że - mówiąc kolokwialnie - czepiasz się.
1. Zauważ, że Drwęcki nie stosuje interpunkcji na końcu wersów - Twoim zdaniem "fala przytłacza" nie ma związku z "w obłęd zanurzony", moim - może mieć - wszystko zależy jak to czytać. 2. Jedno ze znaczeń słowa 'comfort' to ulga, pocieszenie (pocieszać, pokrzepiać, dodawać otuchy). Chyba o to chodziło Hammillowi, bo przecież nie o wygodę czy luksus. 3. "pustką i nicością" - rzeczywiście trochę 'masło maślane', ale może podyktowane rytmem? Może lepiej byłoby "nic tylko nicością", albo "wyłącznie nicością", bo ta "nicość" (poniekąd synonim 'empty') potrzebna do rymu "miłości" :D. Jeśli chodzi o 'silent', to zostało przetłumaczone w następnym wersie jako 'cisza'. Drwęcki użył rzeczowników zamiast przymiotników 'pusty', 'cichy'.
4. ,,Oto umieram, kiedy ty odeszłaś" - nielogiczne czasy? To proste: Ona odeszła, a on teraz cierpi. Czym innym jest 'I am dying; you are gone'? 5. 'We all make our futures but I have lost mine' - toczka w toczkę: ,,Tworzymy przyszłość, lecz moja przepadła" (nie jestem już kowalem swojego losu) 6. A na jakiego grzyba te 'gwiazdozbiory'?
Czy bez nich gwiazdy coś tracą? Ja patrząc w rozgwieżdżone niebo widzę pojedyncze gwiazdy, zwłaszcza, gdy któraś mruga i spada, nie - gwiazdozbiory.
Zdaję sobie sprawę, że takie rozbieranie wiersza to odzieranie go z piękna. Zdecydowałem się na to tylko dlatego, że wiem, że mam do czynienia z "maniakami', dla których każde słowo Hammilla jest ważne. Obiecuję więcej tego nie robić, bo to bez sensu. Każdy ma prawo do własnego odbioru i zdaję sobie sprawę, że nie przekonam 'widzących inaczej'. Pozostaję przy swoim zdaniu i pozdrawiam.

1.   To, że słowo zanurzony i fala można jakoś połączyć to jeszcze nie znaczy, że w tym przypadku istnieje między nimi jakiś związek. To, że nie ma przecinka to nic nie zmienia, związku nadal brak.
2.   Ulga w tym tłumaczeniu zmienia znaczenie na ,,relief" a comfort to co innego. Polskie słowo nie wyraża tego co chciał powiedzieć autor oryginalnego tektu, chodziło o poczucie ciepła i bezpieczeństwa czyli po prostu komfortu.
3.   Możliwe, że podyktowane rymem. Jak już mówiłem, mnie jako czytającego tłumaczenie, nie interesuje czy to ładnie brzmi, tylko chcę zrozumieć autora oryginału.
4.   Widzisz, ,,'I am dying; you are gone" to się zgada, wszystko dzieje się w jednej płaszczyźnie czasowej, a on tłumaczy ,,Oto umieram, kiedy ty odeszłaś" czyli co? Oznajmiam Ci teraz, że umieram teraz  jak odchodziłaś?? To umierał jak odchodziła czy teraz umiera?? PRAWDZIWY sens jest taki: ,,Gdy cię przy mnie nie ma, czuję, że umieram." Tłumaczenie tego pana z bloga jest bez sensu.
5.   Brakuje tego kto tworzy, bo ja mogę to odebrać, że chodzi o autora oryginalnego tekstu i jego kobietę, brakuje tego ,,all"
6.   Już tłumaczyłem, że nie ma sytuacji w której na czystym niebie widać spadającą gwiazdę. Chyba, że się skupił na jednej gwieździe i innych nie widzi? Ale wtedy dlaczego tylko na jednej się skupił? Dla mnie bez sensu.

Dla mnie pisanie jakichkolwiek tekstów jest chęcią wyrazu swoich myśli. Pisząc tekst, chcę aby odbiorca odebrał dokładnie to co chciałem mu przekazać. Jeśli ktoś robi tłumaczenie to jego zadaniem jest oddanie tego sensu zawartego w oryginale, nieważne w jaki sposób to zrobi. Takie ,,ozdabianie" tekstu jak rymy i inne, powodują, że coraz trudniej jest zachować sens tłumaczenia, a co za tym idzie, sam sensu tłumaczenia. Jeśli poeta pisze tekst z myślą żeby się ładnie słówka rymowały i miały jakąś skomplikowaną budowę, żeby później inni mogli to podziwiać to dla mnie pisanie takie traci sens, bo zatraca to pierwotne zadanie tekstu czyli narzędzie komunikacyjne.

Cytat: Mrok w 14 Luty 2011, 22:02:11
Zarzucacie mi, że wolę dbałość o poetycką formę przy utracie (nieznacznej) sensu. Ja Wam zarzucam, że wolicie wierne zachowanie sensu, przy odarciu utworu z poezji, piękna. Kto ma rację? Czy rozstrzygniemy ten spór?

Owszem, taki jest mój zarzut. Swoją rację podpieram argumentem o pierwotnej i głównej funkcji jaką pełni tekst.
Utrata sensu znaczna czy nieznaczna jest zawsze utratą, a forma jaką proponujesz jest dla mnie bezsensu.



Mrok

Wobbler - widzę, że się nie dogadamy - stoimy na przeciwnych biegunach i nie rozumiemy się. To do Ciebie kierowałem te słowa o tłumaczeniu poezji na poezję, bo to Ty nazwałeś Hammilla poetą (w przeciwieństwie do Kuby, który nie widzi tu poezji).
Niedawno czytałem chyba pięć czy sześć różnych przekładów "Kruka" E.A. Poe (a może powinienem napisać "Cravena"?) - wszystkie wierszem i przekład jego wiersza "Alone" dokonany przez T.Beksińskiego - też wierszem. Po jakiego grzyba oni to robili? Po co się męczyli, skoro "takie ,,ozdabianie" tekstu jak rymy i inne, powodują, że coraz trudniej jest zachować sens tłumaczenia, a co za tym idzie, sam sensu tłumaczenia"? No tak, ale Poe pisał te poematy "z myślą żeby się ładnie słówka rymowały i miały jakąś skomplikowaną budowę, żeby później inni mogli to podziwiać". Tak więc i Poe i Mickiewicz i wszyscy 'klasyczni' poeci są do bani, bo chwalili się tylko, że potrafią rymować, a ich utwory nie mają głębszej treści. Tylko, że Hammill też rymuje, też pisze wierszem i nazwałeś go poetą, więc co - chwali się? zatraca sens komunikacyjny? Jak już napisałem, prawdziwy mistrz potrafi przekazać głęboką, przejmującą treść (jak Poe w wymienionych wierszach) w fantastycznej formie, świetnym stylem, genialną techniką poetycką. Twoje rozumowanie prowadzi do wniosku o wyższości prozy nad poezją, bo proza jest bardziej komunikatywna i w końcu wszyscy nią się posługujemy. Tylko czemu wymyślono poezję, czemu piosenki (wciąż jeszcze) pisze się wierszem, czemu zachwycają nas poeci?
Twoje 'czepialstwo' sięgnęło tu już chyba zenitu - dałbyś się pokroić za każde słowo, ale nie przekonujesz mnie. Uważam, że z szerokiego kontekstu utworu Hammilla wynika, że 'comfort' oznacza tu właśnie ulgę, wytchnienie, otuchę, a nie komfort, który zresztą ma w j. polskim nieco inny wydźwięk niż w angielskim i bardziej kojarzy się z luksusem. Uważam, że stosujesz tu tzw. kalkę językową. Podstawowa wiedza z angielskiego wystarcza, żeby wiedzieć, że 'you are gone', choć jest w czasie teraźniejszym, odnosi się do przeszłości i oznacza 'odeszłaś', umarłaś', a nie "gdy cię przy mnie nie ma". Skoro jesteś taki drobiazgowy, to skąd to "gdy" i "przy mnie" - u Hammilla nie ma nic takiego. Sens jest taki: ty odeszłaś, a ja umieram - cały czas, to jest proces długotrwały, moje całe życie bez ciebie jest ciągłym umieraniem. To Twój przekład jest bezsensu.
Po co to "all"?  Tworzymy swoją przyszłość - wiadomo, że wszyscy, a nie ona, która umarła lub odeszła. Wiadomo też, że nie chodzi tylko o ich dwoje, bo wtedy wykluczenie podmiotu z tego (I lost mine) nie miałoby sensu - to tak, jakbym powiedział do kumpla: mamy obaj przerąbane, ale ja nie mam. Wtedy byłoby: You make your future, but I lost mine. Wystarczy pomyśleć.
Z tymi gwiazdami to przechodzisz sam siebie - czepialstwo i drobiazgowość do 3. potęgi. Najważniejszy jest wydźwięk, przekaz - takie szczegóły nic nie zmieniają.
Mam wrażenie, że napisałem wszystko na ten temat i już się powtarzam. Chyba już nie ma sensu, żebyśmy dalej odbijali piłeczkę, bo jak napisałem na wstępie - nasze stanowiska są tak odległe, że się nie dogadamy. Pozdrawiam.

Wobbler

#259
Dobra, dajmy spokój nad rozwodzeniem się o to czy tłumaczenie powinno być robione z naciskiem na sens czy rytm bo faktycznie się nie dogadamy.
Co do tych tłumaczeń natomiast to nie odpuszczę.
1.   Skoro komfort w języku polskim kojarzy Ci się tylko z luksusem to najwyraźniej nie słyszałeś popularnego określenia ,,komfort psychiczny", bo tutaj właśnie o to chodzi.
2.   ,,You are gone" jest w stronie biernej czasu teraźniejszego i nie ma najmniejszego związku z przeszłością. Jakbyś znał podstawy gramatyki angielskiej to wiedziałbyś, że do wyrażenia teraźniejszości, której skutkiem jest przeszłość używamy czasu Present Perfect. Czyli byłoby ,,you have been gone" różnica? Kolosalna. ,,Gdy" w celu zaznaczenia wydarzenia dzieją się na tej samej płaszczyźnie czasowej a "przy mnie" w celu podkreślenia, że nie chodzi o to, że ona nie żyje, tylko o to, że jej przy nim nie ma.
3.   Odnoszę wrażenie, że nie rozumiesz utworu bo nawet nie wiesz czy odeszła czy umarła a to z niego jasno wynika. Widzisz, dla mnie takie szczegóły są ważne bo gdyby utwór był o utracie ukochanej osoby z powodu śmierci to zupełnie inaczej bym go odbierał.
4.   Co do gwiazd, to mnie to od razu zakuło w oczy, nie musiałem szukać dziury w całym.

Pozdrawiam

Mrok

Hajduk i Kuba - Drwęcki musiał tak napisać, bo inaczej naruszyłby prawa autorskie, dokonał kradzieży tekstu. Nie mógł napisać
"rzecz inspirowana tekstem Petera Hammilla" lub czegoś w tym rodzaju, bo teksty są zbyt zbieżne, różnią się szczegółami, co mieści się w konwencji tłumaczenia, zwłaszcza wiersza na wiersz. (Na marginesie, zachęcam do zapoznania się z "Krukiem" Drwęckiego, który jest właśnie taką inspiracją - część jest żywcem wzięta z Poe'a, a część z głowy (życia? doświadczeń?) Drwęckiego - rarytas dla lubiących porównywać oryginał z tym, co z niego zrobiono).
Hajduk - dwujęzyczne tomiki wierszy są albo: 1. dla tych, którzy znają tylko jeden język, albo 2. rozumieją na czym polega poezja i przekład wiersza, skupiają się na przesłaniu, wydźwięku, przekazie utworu (nie na szczegółach), mają otwarty umysł, chcą się uczyć i ciekawi ich jak można inaczej, alternatywnie przełożyć dany zwrot, wyrażenie itp., chcą sprawdzić, czy się nie mylą etc.
Kuba (i nie tylko) - jeżeli ktoś chce dokładnie zrozumieć obcego poetę, ma tylko jedno wyjście - nauczyć się perfekcyjnie jego języka i czytać oryginały. Opieranie się na przekładach oznacza zgodę na nieścisłości. Mam wrażenie, że niektórzy czytają przekłady po to, żeby szukać w nich owych różnic i krytykować. Szkoda tylko, że zwykle nie znają języka oryginału lepiej, niż tłumacz.
Kuba, nie wiem czy mało który tekst Hammilla zawiera rymy, ale ten przełożony przez Drwęckiego akurat tak i większość z tych, które ja znam też. Może nie występują one regularnie na końcu każdego wersu, ale są. Rozumiem, że nie uważasz tekstów Hammilla za poezję, ale niektórzy tak, w tym Wobbler i jest to chyba jedyna (a na pewno jedna z niewielu) kwestii, w której się z nim zgadzam. Nazywanie Hammilla 'tekściarzem' (na marginesie - fatalny wyraz w j. polskim), uwłacza mu w zestawieniu z tysiącami beznadziejnych 'piosenkorobów', przy których on jest geniuszem.  A przede wszystkim Hammill jest autentyczny, piszący z uczuciem i myślę, że dlatego można nazwać go poetą. Nieważne za kogo uważa się Hammill, bo poetą nie jest ten, który się za niego uważa, ale ten, którego nazwą tak inni. Pozdrawiam.

Mrok

O jakim ' komforcie psychicznym' piszesz? Facet cierpi, wzdycha, ból rozrywa mu żyły, a ty mówisz ,,komfort psychiczny"? On szuka wytchnienia, ulgi w bólu, a nie jakiegoś ,,komfortu psychicznego". Widzę, że różnimy się nie tylko w stosunku do poezji i przekładów, ale zupełnie inaczej odbieramy ten utwór (ale po to w końcu jest to forum).
Znam na tyle angielski, żeby wiedzieć co to jest Present Perfect. I znam na tyle, żeby wiedzieć jak się mówi na co dzień i jak się pisze w piosenkach. Kolosalna różnica? Nie ma niemal żadnej - 'she's gone' może równie dobrze znaczyć 'she has gone' jak 'she is gone' - gramatycznie i znaczeniowo.
Przeczytałem ten utwór po raz setny - nie ma w nim NIC, co by świadczyło, że kierowany jest do osoby żyjącej. Jego piękno polega właśnie na swobodzie interpretacji i możliwości różnego odbioru tego faktu. Nawiasem mówiąc, czy o osobie, która cię rzuciła, powiedziałbyś, że 'przeszła na drugą stronę lustra'? Dla mnie to jest utwór o umarłej, przy czym nie wykluczam możliwości interpretacji o odejściu (przekład chyba też nie jest jednoznaczny).
To co my tu się o gwiazdy kłócimy, skoro cały wiersz rozumiemy zupełnie inaczej ;D?
Ogłaszam małą sondę wśród forumowiczów - kto uważa, że utwór mówi o rzuceniu, a kto że o śmierci?

Desdemona

Cytat: Mrok w 15 Luty 2011, 02:42:08
Ogłaszam małą sondę wśród forumowiczów - kto uważa, że utwór mówi o rzuceniu, a kto że o śmierci?

Osoba, która nas rzuciła często umiera w naszej głowie, stąd można to interpretować wieloznacznie.
Śmierć (w przypadku odejścia) nie musi oznaczać śmierci fizycznej.

Mrok

SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKI EXETER Wydawnictwo Kastor:
is gone nie ma (kogoś, czegoś)
UNIWERSALNY SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKI Wydawnictwo HaraldG (aut. Andrzej Kaznowski):
sth is gone - coś przeminęło
SŁOWNIK SLANGU ZBIGNIEWA PARZYCHA:
gone - martwy, nieżywy, zimny, sztywny
OTWARTY SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKI V.9.2007 Jerzy Kazojć - 2007:
gone - miniony

Kuba

W kwestii tej, że najlepiej jest czytać wszystko w oryginałach się jak najbardziej zgadzam. Prawdą jest oczywiście też, że opieranie się na przekładach jest zgodą na nieścisłości. Jednak język polski jest bogaty i da się sporo rzeczy wiernie przełożyć, bez uszczerbku w sensie merytorycznym, znaczeniowym.

Słowo "tekściarz" nie wynika z mojego braku szacunku do Hammilla, tylko bardziej z mojego stylu bycia. Tekściarz to autor tekstów, wiadomo o co chodzi ;).

Peter Hammill jest wokalistą, muzykiem, autorem tekstów (singer-songwriter :P) i zdaje się producentem. Poetą jest (był) przywołany przez Ciebie Edgar Allan Poe. Tak będzie w każdej encyklopedii, jeśli mowa o tym kto go nazywa i jak. Teksty Boba Dylana są genialne, z przesłaniem, trwale zapisały się w annałach historii i niewykluczone, że w USA za kilkanaście lat dzieci będą się uczyć w szkołach jego słów z takich rzeczy chociażby jak "Blowin' in the wind", bo niektórzy snują już takie plany. To klasyka, a on poetą nazywanym nie jest i tym bardziej nie uważam by był "piosenkorobcą". Jima Morrisona też raczej nie uważa się za poetę (choć zdecydowanie już bardziej, wyraźnie), tylko za wokalistę The Doors, a przecież najpierw się tym zajmował, pisaniem tekstów, wierszy i poezji. Każdy ma prawo do napisania czegoś dobrego, to że Peter jest na scenie już szmat czasu, posiada doświadczenie, pisze znakomite teksty, nie oznacza wcale by go takim mianem nazywać.

Ja się zgadzam z tym, że Hammill jest autentyczny, że pisze z uczuciem i podchodzi do nich emocjonalnie. Fani Petera Hammilla raczej mają mały dystans do tego i podchodzą mało obiektywnie do tego czy jest poetą czy nie. Z zewnątrz to już inaczej wygląda. Ja jestem fanem, ale nie fanatykiem.
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Desdemona

Cytat: Mrok w 15 Luty 2011, 02:54:01
SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKI EXETER Wydawnictwo Kastor:
is gone nie ma (kogoś, czegoś)
UNIWERSALNY SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKI Wydawnictwo HaraldG (aut. Andrzej Kaznowski):
sth is gone - coś przeminęło
SŁOWNIK SLANGU ZBIGNIEWA PARZYCHA:
gone - martwy, nieżywy, zimny, sztywny
OTWARTY SŁOWNIK ANGIELSKO-POLSKI V.9.2007 Jerzy Kazojć - 2007:
gone - miniony

Myślę, że polskie słowo "odejść" może mieć podobne znaczenie.
"Ona odeszła" może oznaczać zarówno śmierć, jak i porzucenie.
Jest zbyt mało danych, żeby to jednoznacznie ustalić.

Wobbler

#266
Zacznę od tego dlaczego czy umarła czy nie:

Desdemona: Jeśli umarłaby w głowie to wtedy nie lamentowałby na jej temat.

Już sam tytuł sugeruje, że chodzi o inne odejście. Dlaczego jest tutaj mowa o lustrze? Ano dlatego, że ukochaną osobę często uważa się za naszą drugą połowę a patrząc w lustro widzimy przecież siebie. Przeszła na drugą stronę bo nie ma jej już w nas ale patrząc w lustro nadal ją widzimy ale nie możemy dotknąć. ,,the mirror repels me" widać, że czuje do siebie urazę a można też stwierdzić, że zarazem i do niej. ,,These words are not enough to save my soul,
they just mock me from the mirror" I dalej widać, że czuje się przez nią poniżony, słowa które wypowiada stają się żałosne i śmieszne. Później porównuje siebie do psa (czyli coś jak, zostałem potraktowany jak pies)
Czy tak by śpiewał o osobie, która umarła?
Jak byk widać, że został porzucony i czuje się zraniony.

Samo mówienie ,,znam angielski" jeszcze o niczym nie świadczy, niestety swoją próbą pokazania swojej racji udowadniasz niestety, że jest zupełnie inaczej. Podawanie mi różnych przykładów tłumaczenia słówka ,,gone" pokazuje tylko, że nie wiesz, iż język angielski jest językiem kontekstowym i tego typu tłumaczenie może tylko wprowadzić w maliny, tak jak to jest w Twoim przypadku.

Desdemona

Cytat: Wobbler w 15 Luty 2011, 03:18:53
Zacznę od tego dlaczego czy umarła czy nie:

Desdemona: Jeśli umarłaby w głowie to wtedy nie lamentowałby na jej temat.

Jeśli występowałaby u niego tradycyjna "bitwa myśli" to byłoby to jak najbardziej możliwe.
Często chcemy "zabić" kogoś w naszej myśli, a on niestety ciągle zmartwychwstaje :)

Ale ja zawsze ten tekst traktowałam w kontekście odejścia/porzucenia, a nie śmierci fizycznej.

Wobbler

Aha i jeszcze odnośnie tego komfortu psychicznego. Sorry ale Ty w ogóle nie rozumiesz o czym Hammill śpiewa. Przecież chodziło mi o tłumaczenie słowa komfort w kontekście utworu, który moim zdaniem oznacza komfort psychiczny. Hammill śpiewa ,,NO comfort". Wiesz co to znaczy ,,no"? Niczego tam nie szuka tylko stwierdza fakt jak się czuje.

Wobbler

Cytat: Desdemona w 15 Luty 2011, 03:24:59
Cytat: Wobbler w 15 Luty 2011, 03:18:53
Zacznę od tego dlaczego czy umarła czy nie:

Desdemona: Jeśli umarłaby w głowie to wtedy nie lamentowałby na jej temat.

Jeśli występowałaby u niego tradycyjna "bitwa myśli" to byłoby to jak najbardziej możliwe.
Często chcemy "zabić" kogoś w naszej myśli, a on niestety ciągle zmartwychwstaje :)

Ale ja zawsze ten tekst traktowałam w kontekście odejścia/porzucenia, a nie śmierci fizycznej.


No to jest próba zapomnienia, wyparcia kogoś z głowy ale tutaj nie ma o tym mowy.
Tutaj autor po prostu rozpacza.