Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne

Aktualnie słucham...

Zaczęty przez Hennos, 14 Wrzesień 2008, 00:18:35

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Kuba

Słuchał ktoś nowy album Stevena Wilsona? Ja zapoznałem się przed premierą i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ale domyślam się, że forumowicze raczej nie przepadają jakoś szczególnie za jego dokonaniami ;).
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Polset

Peter Hammill "Mar Del Plata"  19.06.1993 [ok]
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Sebastian Winter

Cytat: Kuba w 09 Marzec 2013, 10:49:29
Słuchał ktoś nowy album Stevena Wilsona? Ja zapoznałem się przed premierą i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ale domyślam się, że forumowicze raczej nie przepadają jakoś szczególnie za jego dokonaniami ;).


ja kiedys bardzo go cenilem- tak do płyty Fear of the blank planet PT- pozniej niestety sie pogubił: następna plyta porków to już była moim zdaniem porażka, pierwsze dwie solowe płyty Stevena też nie zrobiły na mnie wrażenia- z czego ta pierwsza czyli Insurgentes o wiele lepsza od przegadanej i zwyczajnie nudnej drugiej. Najnowszej jeszcze nie słuchałem i jakoś mi się do niej nie spieszy. Moim zdaniem ilośc nagrywanych przez Wilsona płyt nie przekłada się na ich jakość- może powiniem troche przystopować.
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Sebastian Winter

Nick Cave and the bad seeds i Push the sky away [ok]
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Sebastian Winter

Cytat: Polset w 09 Marzec 2013, 11:24:47
Peter Hammill "Mar Del Plata"  19.06.1993 [ok]


i się zastanawiam czy ja to mam czy nie :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Polset

Cytat: Sebastian Winter w 09 Marzec 2013, 12:38:08
Cytat: Polset w 09 Marzec 2013, 11:24:47
Peter Hammill "Mar Del Plata"  19.06.1993 [ok]


i się zastanawiam czy ja to mam czy nie :)

Raczej nie. A i Ja nie mam pełnej wersji
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Kuba

#8046
Cytat: Sebastian Winter w 09 Marzec 2013, 12:35:35
Cytat: Kuba w 09 Marzec 2013, 10:49:29
Słuchał ktoś nowy album Stevena Wilsona? Ja zapoznałem się przed premierą i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ale domyślam się, że forumowicze raczej nie przepadają jakoś szczególnie za jego dokonaniami ;).


ja kiedys bardzo go cenilem- tak do płyty Fear of the blank planet PT- pozniej niestety sie pogubił: następna plyta porków to już była moim zdaniem porażka, pierwsze dwie solowe płyty Stevena też nie zrobiły na mnie wrażenia- z czego ta pierwsza czyli Insurgentes o wiele lepsza od przegadanej i zwyczajnie nudnej drugiej. Najnowszej jeszcze nie słuchałem i jakoś mi się do niej nie spieszy. Moim zdaniem ilośc nagrywanych przez Wilsona płyt nie przekłada się na ich jakość- może powiniem troche przystopować.

Tak, kojarzę Sebastianie, że czasem lubisz sobie zarzucić Porcupine Tree.

Mi też ostatnie płyty Porków mało podchodziły, nie podobało mi się to metalowe oblicze. Na szczęście teraz Wilson ma ochotę na inne granie i ono znacznie mi bardziej pasuje. Bliższe klimatom progresywnym, jest też trochę elementów jazzowych za sprawą Adama Holzmana (współpraca z Milesem Davisem) i Theo Travisa (możecie go kojarzyć chociażby z projektów z Robertem Frippem).

Grace For Drowning to dwupłytowe wydawnictwo i być może ciężko było Ci przez to się przegryźć. Trudno powiedzieć, że jest to płyta przegadana, bo zwyczajnie mało jest tam wokali, muzyka przede wszystkim, sądzę, że teksty/śpiew to tu akurat prawie, że dodatek. Idealnym przykładem płyty przegadanej jest The Final Cut Floydów, ale to oczywiście moje osobiste zdanie ;). Nie sądzę, że byłaby też nudna, jest sporo fragmentów bardzo karmazynowych (rodem z płyty Lizard), które mogą się podobać. Choć oczywiście nie ma mowy o żadnym zżynaniu. Aż kipi od pomysłów. Poza tym, lista gości, którzy grają na albumie też robi wrażenie (chociażby Tony Levin, Pat Mastelotto, Steve Hackett) i zachęca do włożenia krążków po raz kolejny.

Z kolei nowa płyta Wilsona jest dość treściwa, znacznie bardziej niż poprzedniczka, gdyż jest to wydawnictwo jednopłytowe. Są fragmenty naprawdę znakomite, całość też się dobrze broni. Płyta zbiera bardzo dobre recenzje, także w naszej prasie. Jest to jeden z kandydatów do płyty roku, niewątpliwie. Jeśli nie podium, to z pewnością pierwsza piątka.

Polecam! :)

Jak chodzi o poziom powiązany z częstotliwością wydawanych przez niego płyt, to nie sądzę. Jest dobrze. Poza tym gość ma czas - nie ma rodziny, dzieci, żony i typowych obowiązków, które niesie wiek przed pięćdziesiątką. Może poświęcić się tylko i wyłącznie pasji, czyli muzyce. W jego wieku mało kto się decyduje na takie posunięcie, stąd poniekąd taka ogromna kreatywność i czas znajdowany na nią. Piękna sprawa.
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Kogut

Ja się do Wilsona jakoś nie mogę przekonać. Swego czasu dość długo katowałem In Absentia oraz Fear Of A Blank Planet... i nic, nic nie zaskoczyło. Inne płyty PT znam słabiej, lub wcale, a skutek tego jest taki, że solowych nawet nie tknąłem. Hmm, może kiedyś...
A co do płyty roku, to wyjdzie nowy Camel i zmiecie wszystko. Marzenia... :P


A teraz czas na najlepszą płytę Jethro Tull, czyli Thick As A Brick. [ok]

Kuba

To nie dziwię Ci się Kogut, że nie mogłeś się przekonać, bo In Absentia i Fear of a blank planet może i dobrze się sprzedają, ale dla mnie to słabizna, prog-metalowa siekanka tylko z ciekawymi fragmentami. In Absentii w całości to już w ogóle nie mogę słuchać. To nie dla mnie muzyka. Rzeczy bardzo wartościowych należy szukać trochę wcześniej. I co najlepsze, warto, nie zawiedziesz się. Szczególnie mówię tu o The Sky Moves Sideways i Signify.

O Jezu, to już 11 lat od ostatniej płyty. Byłbym w niebie, gdyby Andy z Colinem powrócili, a trasa, to byłoby coś niesamowitego po chorobie Latimera. Tematu koncertu w Polsce już nie podejmuje, bo zobaczyć Camel, to moje największe koncertowe marzenie :).
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Sebastian Winter

Cytat: Kuba w 09 Marzec 2013, 13:16:24
Cytat: Sebastian Winter w 09 Marzec 2013, 12:35:35
Cytat: Kuba w 09 Marzec 2013, 10:49:29
Słuchał ktoś nowy album Stevena Wilsona? Ja zapoznałem się przed premierą i jestem pod ogromnym wrażeniem. Ale domyślam się, że forumowicze raczej nie przepadają jakoś szczególnie za jego dokonaniami ;).


ja kiedys bardzo go cenilem- tak do płyty Fear of the blank planet PT- pozniej niestety sie pogubił: następna plyta porków to już była moim zdaniem porażka, pierwsze dwie solowe płyty Stevena też nie zrobiły na mnie wrażenia- z czego ta pierwsza czyli Insurgentes o wiele lepsza od przegadanej i zwyczajnie nudnej drugiej. Najnowszej jeszcze nie słuchałem i jakoś mi się do niej nie spieszy. Moim zdaniem ilośc nagrywanych przez Wilsona płyt nie przekłada się na ich jakość- może powiniem troche przystopować.

Tak, kojarzę Sebastianie, że czasem lubisz sobie zarzucić Porcupine Tree.

Mi też ostatnie płyty Porków mało podchodziły, nie podobało mi się to metalowe oblicze. Na szczęście teraz Wilson ma ochotę na inne granie i ono znacznie mi bardziej pasuje. Bliższe klimatom progresywnym, jest też trochę elementów jazzowych za sprawą Adama Holzmana (współpraca z Milesem Davisem) i Theo Travisa (możecie go kojarzyć chociażby z projektów z Robertem Frippem).

Grace For Drowning to dwupłytowe wydawnictwo i być może ciężko było Ci przez to się przegryźć. Trudno powiedzieć, że jest to płyta przegadana, bo zwyczajnie mało jest tam wokali, muzyka przede wszystkim, sądzę, że teksty/śpiew to tu akurat prawie, że dodatek. Idealnym przykładem płyty przegadanej jest The Final Cut Floydów, ale to oczywiście moje osobiste zdanie ;). Nie sądzę, że byłaby też nudna, jest sporo fragmentów bardzo karmazynowych (rodem z płyty Lizard), które mogą się podobać. Choć oczywiście nie ma mowy o żadnym zżynaniu. Aż kipi od pomysłów. Poza tym, lista gości, którzy grają na albumie też robi wrażenie (chociażby Tony Levin, Pat Mastelotto, Steve Hackett) i zachęca do włożenia krążków po raz kolejny.

Z kolei nowa płyta Wilsona jest dość treściwa, znacznie bardziej niż poprzedniczka, gdyż jest to wydawnictwo jednopłytowe. Są fragmenty naprawdę znakomite, całość też się dobrze broni. Płyta zbiera bardzo dobre recenzje, także w naszej prasie. Jest to jeden z kandydatów do płyty roku, niewątpliwie. Jeśli nie podium, to z pewnością pierwsza piątka.

Polecam! :)

Jak chodzi o poziom powiązany z częstotliwością wydawanych przez niego płyt, to nie sądzę. Jest dobrze. Poza tym gość ma czas - nie ma rodziny, dzieci, żony i typowych obowiązków, które niesie wiek przed pięćdziesiątką. Może poświęcić się tylko i wyłącznie pasji, czyli muzyce. W jego wieku mało kto się decyduje na takie posunięcie, stąd poniekąd taka ogromna kreatywność i czas znajdowany na nią. Piękna sprawa.


mnie jakoś to nowe oblicze Stevena nie podchodzi- uwielbiam stare płyty Porków- właściwie wszystko od debiutu, przez wspaniały Sky moves sideways do Fear of the blank planet. Tam był niesamowity klimat, nowatorstwo ( łączenie Floydowych dzwieków z muzyka klubową- na pierwszych 5 płytach) i ciekawa osobowośc lidera. Jednak od czasu The Incident cos się Stefan pogubił. Insurgentes jeszcze było fajne i ciekawie skonstruowane, natomiast jego druga płyta to juz moim zdaniem artystyczna porazka. I nie chodzi mi tu o długość bo ja uwielbiam bardzo rozbudowane formy muzyczne- nawet 45 minutowe improwizacje Frippa nie są mi straszne :) Nie są, jesli kompozycje sa ciekawe i dobrze poukładane. A w przypadku Wilsona widze to tak: zremasterowal wszystkie płyty King Crimson i postanowił pobawic sie w Roberta Frippa- niestety ( lub na szczęście :) ) Fripp jest tylko jeden i każda próba budawania swojego brzmienia na klasycznym płytach KC będzie prowadziła do porównań: a te dla Stevena wypadają niekorzystnie: tam gdzie u Króla był pomysł i iskierka geniuszu, u Wilsona jest banał i schematyczność- ta płyta mnie po prostu nudzi. Fragmentów The raven też juz sluchałem i musze przyznać ze jest lepiej- jednak to wciąż nie ten Wilson którego chce słuchać. Retro-progowy etap jego muzyki mi nie odpowiada. Może kiedys sie doczekam :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Sebastian Winter

Bowie i Next day [ok] [ok] [ok] - jak się słucha tej płyty to od razu widać ( słychać ) jak marnie sie prezentuje współczesna scena rockowa na świecie. Wszystkie te Kings of leon, Darkness i inne The thrills powinni na lekcję do Davida chodzić. Z pisania dobrych piosenek :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Kogut

Cytat: Kuba w 09 Marzec 2013, 14:14:19
The Sky Moves Sideways
Tę płytę chyba tylko raz odsłuchałem w całości, jakieś 2 lata temu... Może pora się mocniej wziąć do roboty. :P


Ale teraz Wishbone Ash i "There's The Rub". Moja druga ulubiona (po Argusie) i ostatnia tak dobra płyta w karierze zespołu.

Sebastian Winter

Peter Hammill i Love songs- dobrze się tego słucha o tej porze :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Polset

David Bowie "Diamond Dogs" O każdej porze dobrze się słucha :)
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Sebastian Winter

Cytat: Polset w 10 Marzec 2013, 07:14:17
David Bowie "Diamond Dogs" O każdej porze dobrze się słucha :)


tu się zgadzam
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?