Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne

Kiedy po raz pierwszy usłyszeliście muzykę Mistrza

Zaczęty przez Sebastian Winter, 05 Grudzień 2008, 22:06:57

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Jurski

A u mnie zaczęło się w połowie lat 90dziesiątych od audycji Piotra Kosińskiego w RMF. Włączył wtedy Plagę Latarników i Lunatyków - w wersji z Vital. Jakoś "równolegle" Kaczkowski prezentował fragmenty Still Life i Quiet Zone...

LukaszS

Cytat: tercero w 22 Wrzesień 2016, 11:45:34
Moje pierwsze spotkanie z muzyką Petera H.  było dosyć typowe jak na
pierwszą połowę lat osiemdziesiątych.

Człowiek interesował się muzyką pożyczał kasety od innych.
Z płytami było gorzej. Pozostawały tylko jakieś giełdy płyt lub dziwne sklepiki -komisy płytowe sprzedające często wybrakowane odrzuty z zachodu jako płyty nowe z muzyką, która mnie nie interesowała.
Radia nie słuchałem bo tam rzadko coś mi się podobało. Ewentualnie jakiś kolega, kolegi przez kolegów sprzedawał płytę i trzeba było posłuchać bo nazwa nic nie mówiła. To się kupowało albo nie bo ceny często były zaporowe. I to były najciekawsze muzycznie rzeczy.

Tak więc pożyczałem kasety od innych aby sprawdzić "co to jest?".
I raz byłem u kolegi pożyczyć coś i zobaczyłem kasetę gdzie czarnym kalkotekstem było napisane
Peter Hammill - no to wziąłem do posłuchania.
Słuchałem tego w nocy na słuchawkach i była to płyta PH7. Od razu urzekła mnie ta muzyka, wiedziałem, że muszę tego więcej poszukać.
Poszedłem do tego kolegi i spytałem 'co to jest?'. A on odparł, że to taki koleś co śpiewał w zespole Vandergraf i to jest jego solowa płyta.
Ale nie miał VDGG. Powiedział mi gdzie mam iść i nagrać sobie więcej Hammilla i VDGG.
Ucieszyłem się bo skoro PH miał zespół to jest więcej płyt niż tylko jego solowe.

....
Zacząłem szukać trochę w necie i trafiłem na to forum. Świat się zmienił kolosalnie.

pozdrawiam
Witam na forum. Dzieki temu ze świat sie zmienił mieliśmy okazje poznać sie w realu z kilkoma użytkownikami tego forum. Hammill to nie jest muzyka dla mas, wiec wielu z nas słuchało go samotnie. Ewentualnie poznawało od innych samotnie poszukujących ciekawych zespołów w czasach kaset.
Dzisiaj gdy wszystko jest na wyciagnięcie ręki, a raczej kciuka do kliknięcia, znalezienie interesującego zespołu czy muzyki niby jest prostsze... Mnie jednak nie sprawia to frajdy tak jak wówczas gdy przegrywało sie płyty na kasety, albo szukało fizycznego nośnika takiej muzyki.
A juz obcowanie z ta muzyką na żywo to kwintesencja i ukonorowanie wieloletnich poszukiwań mojego ulubionego brzmienia. MIalem to szczęście widzieć na żywo Hammilla w Bydgoszczy i Berlinie, a VDGG w Bydgoszczy, Pradze i Budapeszcie. Niestety raczej nie dane mi bedzie wiecej usłyszeć tego zespołu, a dodatkowo nigdy pewnie nie usłyszę jak grają z Jacksonem.
There is so much sorrow in the world,
there is so much emptiness and heartbreak and pain.
Somewhere on the road we have all taken a wrong turn...
how can we build the right path again?

Sebastian Winter

Cytat: Sylvie w 22 Wrzesień 2016, 16:08:46
Witam na forum i status Konesera przyznaję :-)


z takim hammillowskim doświadczeniem jakie posiada kolega Tercero to musi być co najmniej koneser :)

a tak poważnie doskonale naszego nowego kolegę rozumiem kiedy mówi że przez wiele lat słuchał Hammilla w samotności. U mnie było podobnie, bo choć audycji Beksińskiego słuchałem od połowy lat 90-tych, to nikt  z moich kolegów twórczości Mistrza nie lubił a wielu nawet się dziwowało jak ja mogę czegoś takiego słuchać :) Ja ze swojej strony kilku z nich Hammilem terroryzowałem- kiedy przegrywałem im jakieś płyty z mojej kolekcji na kasetę zawsze na samym końcu ( o ile pozwoliła długość taśmy) dogrywałem cos Hammillowskiego :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Tercero

#78
Cytat: LukaszS w 22 Wrzesień 2016, 19:22:57

Niestety raczej nie dane mi bedzie wiecej usłyszeć tego zespołu, a dodatkowo nigdy pewnie nie usłyszę jak grają z Jacksonem.

Mi też nie będzie dane usłyszeć ich na żywo. Ale z tym już się uporałem w latach osiemdziesiątych w czasie gdy VDGG nie istniał a Polska była zamkniętym skansenem.
Nie przychodziło mi do głowy, że można być na takich koncertach. Potem VDGG się reaktywował granice się otworzyły i wielu z tego forum miało okazję
słuchać ich na żywo.
A co do słuchania w samotności to trochę to sprecyzuję. Nie chodzi o to, że wokół mnie byli metalowcy i dyskomani którzy nie lubili takiej muzyki. Obracałem się w środowisku ludzi słuchających rocka progresywnego, avangardy, punka i różnych eksperymentów i to wśród nich znałem zaledwie jedną osobę która lubiła PH.
Często mówili 'interesujące' i na tym się kończyło.  8)

Zresztą ta muzyka ma takiego ducha: samotnego, melanocholijnego furiata, trochę poza światem.

...where I trade cigarettes in return for songs

Polset

Cytat: tercero w 22 Wrzesień 2016, 20:39:24






Zresztą ta muzyka ma takiego ducha: samotnego, melanocholijnego furiata, trochę poza światem.



Dobry opis mojej duszy. Zwłaszcza "Melancholijny furiat"
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Kogut

Moja historia będzie nudna, współczesna, bezpłciowa. Uwaga, opowiadam.

W grudniu 2011 roku siedziałem sobie przy komputerze, szukałem jakiejś płyty na empik.com i przypadkowo trafiłem na kompilację "Prog Rocks!". Nie kupuję takich rzeczy, ale byłem ciekaw, co tam ludzie wrzucają na tego typu składanki... Zainteresowała mnie dziwna nazwa na liście utworów, a mianowicie "Van Der Graaf Generator". No to sobie ich wygooglowałem, wyskoczyły jakieś opowiastki, że niby dwa saksofony jednocześnie, ekspresyjny śpiew i mroczne brzmienie. Na pierwszy ogień włączyłem "Pawn Hearts".

No i poszło jak po maśle, nie było już odwrotu. :P

LenoreLazuli

Moja historia również nie jest zbyt porywająca. Po przeczytaniu zwiniętej rodzicielce biografii Beksińskich, przekopywałam mroczne zakątki internetu i szukałam audycji TB. Zdążyłam wysłuchać kawałka ostatniej przed wakacyjnym wyjazdem. Zgrałam "The Play's The Thing", utwór, który wydał mi się ciekawy, chcąc przesłuchać go jeszcze kilka razy na spokojnie i stwierdzić, czy interesują mnie takie rzeczy. Przez całe wczasy słuchałam go po kilka razy dziennie. Zakochałam się, nie da się tego ująć inaczej. Po powrocie do domu zabrałam się za cały album Mistrza, później kolejny. Tak więc moja przygoda z Hammillem zaczęła się, jak to bywa, od Beksińskiego i trwa od pięciu miesięcy. (Przy moim "sędziwym wieku" 16 lat znaczy to tyle, że jestem na razie pełną zapału ignorantką)
Uneindeutig
Für immer: Neu

Sylvie

Witam LenoreLazuli na forum i moderację wyłączam :)
Something makes me nervous,
something makes me twitch...

Sebastian Winter

Cytat: LenoreLazuli w 16 Grudzień 2016, 20:29:34
Moja historia również nie jest zbyt porywająca. Po przeczytaniu zwiniętej rodzicielce biografii Beksińskich, przekopywałam mroczne zakątki internetu i szukałam audycji TB. Zdążyłam wysłuchać kawałka ostatniej przed wakacyjnym wyjazdem. Zgrałam "The Play's The Thing", utwór, który wydał mi się ciekawy, chcąc przesłuchać go jeszcze kilka razy na spokojnie i stwierdzić, czy interesują mnie takie rzeczy. Przez całe wczasy słuchałam go po kilka razy dziennie. Zakochałam się, nie da się tego ująć inaczej. Po powrocie do domu zabrałam się za cały album Mistrza, później kolejny. Tak więc moja przygoda z Hammillem zaczęła się, jak to bywa, od Beksińskiego i trwa od pięciu miesięcy. (Przy moim "sędziwym wieku" 16 lat znaczy to tyle, że jestem na razie pełną zapału ignorantką)

również bardzo serdecznie witam :) - cieszę się nawet podwójnie bo dotychczas uważałem znalezienie 16-latki słuchającej Hammilla za tak samo prawdopodobne jak gdyby  Antoni Macierewicz zapisał się do SLD :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Tercero

LenoreLazuli
;D Witamy!

Fajnie, że młodzi ludzie jeszcze słuchają  porządnej muzyki.
...where I trade cigarettes in return for songs

LenoreLazuli

Ojej, wzruszyłam się  :D Nie ma co mi się dziwić, Hammill może chyba dotrzeć do ludzi w każdym wieku. A 16 lat to wiek, w którym człowiek (a może tylko ja? :) ) obawia się całego świata, jest skrajnie popaprany emocjonalnie i potrzebuje duchowego wsparcia w postaci chociażby jeszcze bardziej popapranej/posępnej, ale w gruncie rzeczy motywującej do życia muzyki.
(A określenie "melancholijny furiat" jest genialne)
Uneindeutig
Für immer: Neu

Tercero

Kurcze teraz do mnie dotarło, że miałem około 16 lat jak zacząłem słuchać PH i VDGG!
Czyli wszystko jest w normie i ok.
;D  [ok]
...where I trade cigarettes in return for songs