Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne

Nowa płyta Rogera Watersa?

Zaczęty przez Sebastian Winter, 19 Wrzesień 2013, 20:36:23

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Rael

Cytat: Sebastian Winter w 04 Czerwiec 2017, 19:04:04
tym razem w pełni zgadzam się z recenzja w Teraz Rocku

http://www.terazrock.pl/plyty/2121/roger-waters/is-this-the-life-we-really-want-recenzja.html

Ja bym tylko nie zgodzil się z tym, że taki sposób produkcji brzmi "bardziej żywo". Wg. mnie wręcz przeciwnie.

Polset

Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 18:15:10
Bo wiekszosc ludzi lubi takie ciepłe, soczyste basowe brzmienie. Ja jestem odmiencem i lubie krystalicznie czyste :D

Zawsze można pokombinować w korektorze dźwięku :)
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Polset

Płyta jest przepiękna choć czuję że to jedna z tych płyt której pikną poznam dopiero po wielu przesłuchaniach. Czuję że będzie mi się z czasem podobać jeszcze bardziej  [ok]
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Polset

Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 17:54:11
Jak dla mnie coś niesamowitego... Czuje sie przeniesiony w przeszłość. Płyta brzmi jak nie z tej epoki. Tak jak sie zapowiadalo więcej tu odniesień do klasycznych Floydów niż do solowego Rogera. Plyta spokojnie mogla by być w fyskografi PF gdzieś między Meddle a Animals. Znów widać, że Roger nie pomylil się mówiąc: Pink Floyd to ja.

Jedyne w sumie co sie moge czepić to, że proukcja troche za bardzo "basująca" jak na moje gusta, ale to sprawa subiektywna i zawsze mozna sobie troche skorygować :) (pewnie przy drugim odsłuchu to zrobie)

Z tym "Pink Floyd to Ja " To przesadził. Na albumach Davida też słychać Pink Floyd tylko od innej strony :) To pokazuje czemu PF był tak znakomity:siła tych dwóch facetów,tak różnych muzycznie i charakterologicznie dawała coś niepowtarzanego!   
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Jurski

Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 08:39:37
Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 17:54:11
Jak dla mnie coś niesamowitego... Czuje sie przeniesiony w przeszłość. Płyta brzmi jak nie z tej epoki. Tak jak sie zapowiadalo więcej tu odniesień do klasycznych Floydów niż do solowego Rogera. Plyta spokojnie mogla by być w fyskografi PF gdzieś między Meddle a Animals. Znów widać, że Roger nie pomylil się mówiąc: Pink Floyd to ja.

Jedyne w sumie co sie moge czepić to, że proukcja troche za bardzo "basująca" jak na moje gusta, ale to sprawa subiektywna i zawsze mozna sobie troche skorygować :) (pewnie przy drugim odsłuchu to zrobie)

Z tym "Pink Floyd to Ja " To przesadził. Na albumach Davida też słychać Pink Floyd tylko od innej strony :) To pokazuje czemu PF był tak znakomity:siła tych dwóch facetów,tak różnych muzycznie i charakterologicznie dawała coś niepowtarzanego!   

Przesadził, ale z drugiej strony trochę tak to wyglądało przez kilka ostatnich ich wspólnych lat. Większość materiału na Animals, olbrzymia większość na The Wall i praktycznie całość The Final Cut to jego kompozycje. Zresztą sama trudność z jaką się Gilmour otrząsną i jak wiele pomocy z zewnątrz potrzebował, żeby A Momentary... się ukazało pokazuje, że nie było to dalekie od prawdy. Co więcej jakość tej płyty to już nie ten kaliber. No i chociaż Division Bell już była płytą "samodzielną" (i w wielu momentach doskonałą), to jednak nie starczyło pary na więcej.

Polset

Cytat: Jurski w 08 Czerwiec 2017, 12:28:24
Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 08:39:37
Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 17:54:11
Jak dla mnie coś niesamowitego... Czuje sie przeniesiony w przeszłość. Płyta brzmi jak nie z tej epoki. Tak jak sie zapowiadalo więcej tu odniesień do klasycznych Floydów niż do solowego Rogera. Plyta spokojnie mogla by być w fyskografi PF gdzieś między Meddle a Animals. Znów widać, że Roger nie pomylil się mówiąc: Pink Floyd to ja.

Jedyne w sumie co sie moge czepić to, że proukcja troche za bardzo "basująca" jak na moje gusta, ale to sprawa subiektywna i zawsze mozna sobie troche skorygować :) (pewnie przy drugim odsłuchu to zrobie)

Z tym "Pink Floyd to Ja " To przesadził. Na albumach Davida też słychać Pink Floyd tylko od innej strony :) To pokazuje czemu PF był tak znakomity:siła tych dwóch facetów,tak różnych muzycznie i charakterologicznie dawała coś niepowtarzanego!   

Przesadził, ale z drugiej strony trochę tak to wyglądało przez kilka ostatnich ich wspólnych lat. Większość materiału na Animals, olbrzymia większość na The Wall i praktycznie całość The Final Cut to jego kompozycje. Zresztą sama trudność z jaką się Gilmour otrząsną i jak wiele pomocy z zewnątrz potrzebował, żeby A Momentary... się ukazało pokazuje, że nie było to dalekie od prawdy. Co więcej jakość tej płyty to już nie ten kaliber. No i chociaż Division Bell już była płytą "samodzielną" (i w wielu momentach doskonałą), to jednak nie starczyło pary na więcej.
,,
Pink Floyd to też The Peiper.. z Sydem jako liderem i chociażby dlatego Roger przesadził A to była jego twórczość bo wywarł presję na zespól. Bynajmniej nie dlatego że inni nie byli zdolni. Waters z tamtego okresu to straszny narcyz i arogant i zwykły dupek ,ale myślę że dziś zrozumiał swe błędy. Cieszmy się że tych dwóch gigantów nagrywa znakomite płyty choć nie musieli by bo kasy mają jak lodu.   
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Jurski

Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 14:28:09
Cytat: Jurski w 08 Czerwiec 2017, 12:28:24
Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 08:39:37
Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 17:54:11
Jak dla mnie coś niesamowitego... Czuje sie przeniesiony w przeszłość. Płyta brzmi jak nie z tej epoki. Tak jak sie zapowiadalo więcej tu odniesień do klasycznych Floydów niż do solowego Rogera. Plyta spokojnie mogla by być w fyskografi PF gdzieś między Meddle a Animals. Znów widać, że Roger nie pomylil się mówiąc: Pink Floyd to ja.

Jedyne w sumie co sie moge czepić to, że proukcja troche za bardzo "basująca" jak na moje gusta, ale to sprawa subiektywna i zawsze mozna sobie troche skorygować :) (pewnie przy drugim odsłuchu to zrobie)

Z tym "Pink Floyd to Ja " To przesadził. Na albumach Davida też słychać Pink Floyd tylko od innej strony :) To pokazuje czemu PF był tak znakomity:siła tych dwóch facetów,tak różnych muzycznie i charakterologicznie dawała coś niepowtarzanego!   

Przesadził, ale z drugiej strony trochę tak to wyglądało przez kilka ostatnich ich wspólnych lat. Większość materiału na Animals, olbrzymia większość na The Wall i praktycznie całość The Final Cut to jego kompozycje. Zresztą sama trudność z jaką się Gilmour otrząsną i jak wiele pomocy z zewnątrz potrzebował, żeby A Momentary... się ukazało pokazuje, że nie było to dalekie od prawdy. Co więcej jakość tej płyty to już nie ten kaliber. No i chociaż Division Bell już była płytą "samodzielną" (i w wielu momentach doskonałą), to jednak nie starczyło pary na więcej.
,,
Pink Floyd to też The Peiper.. z Sydem jako liderem i chociażby dlatego Roger przesadził A to była jego twórczość bo wywarł presję na zespól. Bynajmniej nie dlatego że inni nie byli zdolni. Waters z tamtego okresu to straszny narcyz i arogant i zwykły dupek ,ale myślę że dziś zrozumiał swe błędy. Cieszmy się że tych dwóch gigantów nagrywa znakomite płyty choć nie musieli by bo kasy mają jak lodu.   

Presję wywierał niewątpliwie, ale nie wiem czy inni byli zdolni. Mason wg. mnie kompozytorem nigdy nie był, Wright przeżywał przy nagrywaniu Ściany ciężkie chwile i niewiele wnosił. Gilmour jako jedyny dorzucił coś od siebie. Zresztą doskonale to widać przy okazji AMLOR. Samodzielnie Gilmour skomponował 2 utwory + 2 miniaturki. Przy całej reszcie pomagali zewnętrzni muzycy. Wright nie dorzucił nic. Zważywszy, że od wydania solowego albumu Davida minęły 3 lata, a od Wrighta 9 dość słaby to rezultat. Zresztą moim zdaniem oba te solowe wydawnictwa nie są najwyższych lotów niestety. Panowie cierpieli na wyraźną obniżkę formy, ale na szczęście później się podnieśli i udało się zamknąć rozdział PF w sposób satysfakcjonujący. A i ich solowe dokonania były znacznie ciekawsze. Choć żadne z nich nie zbliżyło się IMO poziomem do Amused To Death. Tak to widzę :)

LukaszS

Za recenzją Onetową płyta o tym ,że :

Gatunki wymierają, klimat staje się coraz bardziej nieprzewidywalny, społeczeństwa i architektura obracają się w pył na skutek wojen, bankierzy tyją na kawiorze i szampanie, uprzywilejowani dorabiają się kosztem biedoty, kultura chamieje, media piorą mózgi i dusze, a internet sprzyja oszustom i handlarzom żywym towarem
There is so much sorrow in the world,
there is so much emptiness and heartbreak and pain.
Somewhere on the road we have all taken a wrong turn...
how can we build the right path again?

Rael

Cytat: Jurski w 08 Czerwiec 2017, 15:12:06
Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 14:28:09
Cytat: Jurski w 08 Czerwiec 2017, 12:28:24
Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 08:39:37
Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 17:54:11
Jak dla mnie coś niesamowitego... Czuje sie przeniesiony w przeszłość. Płyta brzmi jak nie z tej epoki. Tak jak sie zapowiadalo więcej tu odniesień do klasycznych Floydów niż do solowego Rogera. Plyta spokojnie mogla by być w fyskografi PF gdzieś między Meddle a Animals. Znów widać, że Roger nie pomylil się mówiąc: Pink Floyd to ja.

Jedyne w sumie co sie moge czepić to, że proukcja troche za bardzo "basująca" jak na moje gusta, ale to sprawa subiektywna i zawsze mozna sobie troche skorygować :) (pewnie przy drugim odsłuchu to zrobie)

Z tym "Pink Floyd to Ja " To przesadził. Na albumach Davida też słychać Pink Floyd tylko od innej strony :) To pokazuje czemu PF był tak znakomity:siła tych dwóch facetów,tak różnych muzycznie i charakterologicznie dawała coś niepowtarzanego!   

Przesadził, ale z drugiej strony trochę tak to wyglądało przez kilka ostatnich ich wspólnych lat. Większość materiału na Animals, olbrzymia większość na The Wall i praktycznie całość The Final Cut to jego kompozycje. Zresztą sama trudność z jaką się Gilmour otrząsną i jak wiele pomocy z zewnątrz potrzebował, żeby A Momentary... się ukazało pokazuje, że nie było to dalekie od prawdy. Co więcej jakość tej płyty to już nie ten kaliber. No i chociaż Division Bell już była płytą "samodzielną" (i w wielu momentach doskonałą), to jednak nie starczyło pary na więcej.
,,
Pink Floyd to też The Peiper.. z Sydem jako liderem i chociażby dlatego Roger przesadził A to była jego twórczość bo wywarł presję na zespól. Bynajmniej nie dlatego że inni nie byli zdolni. Waters z tamtego okresu to straszny narcyz i arogant i zwykły dupek ,ale myślę że dziś zrozumiał swe błędy. Cieszmy się że tych dwóch gigantów nagrywa znakomite płyty choć nie musieli by bo kasy mają jak lodu.   

Presję wywierał niewątpliwie, ale nie wiem czy inni byli zdolni. Mason wg. mnie kompozytorem nigdy nie był, Wright przeżywał przy nagrywaniu Ściany ciężkie chwile i niewiele wnosił. Gilmour jako jedyny dorzucił coś od siebie. Zresztą doskonale to widać przy okazji AMLOR. Samodzielnie Gilmour skomponował 2 utwory + 2 miniaturki. Przy całej reszcie pomagali zewnętrzni muzycy. Wright nie dorzucił nic. Zważywszy, że od wydania solowego albumu Davida minęły 3 lata, a od Wrighta 9 dość słaby to rezultat. Zresztą moim zdaniem oba te solowe wydawnictwa nie są najwyższych lotów niestety. Panowie cierpieli na wyraźną obniżkę formy, ale na szczęście później się podnieśli i udało się zamknąć rozdział PF w sposób satysfakcjonujący. A i ich solowe dokonania były znacznie ciekawsze. Choć żadne z nich nie zbliżyło się IMO poziomem do Amused To Death. Tak to widzę :)


Division Bell satysfakcjonujący? Nie wiem czy nie słabszy od od "momentary" (o załości zwanej "endless river" z litości nie wspomne). Na DB jest jeden wybitny utwór, jeden niezły, pare nużących średniaków i koszmarki w rodzaju Take it Back czy What Do You Want From Me.

Sebastian Winter

Moim zdaniem The Divison Bell to znakomity album choć oczywiście sporo słabszy od watersowskiego Pink Floyd- Roger w latach 70-tych był zdecydowanym liderem zespołu i to jego wizje pod względem literackim i muzycznym stanowiły o sile grupy. Właściwie Waters przejął władzę od czasu The Dark side i stopniowo ja umacniał, czego apogeum była Ściana i później The Final cut będący już właściwie jego solowym dziełem. Dzisiaj Roger pewnie dobrze zdaje sobie sprawę ze swojego apodyktycznego zachowania co widać zwłaszcza w wywiadach jakie udziela- to jest już chyba nieco inny człowiek niż kiedyś :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Sebastian Winter

What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Jurski

Cytat: Rael w 08 Czerwiec 2017, 16:27:47
Cytat: Jurski w 08 Czerwiec 2017, 15:12:06
Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 14:28:09
Cytat: Jurski w 08 Czerwiec 2017, 12:28:24
Cytat: Polset w 08 Czerwiec 2017, 08:39:37
Cytat: Rael w 03 Czerwiec 2017, 17:54:11
Jak dla mnie coś niesamowitego... Czuje sie przeniesiony w przeszłość. Płyta brzmi jak nie z tej epoki. Tak jak sie zapowiadalo więcej tu odniesień do klasycznych Floydów niż do solowego Rogera. Plyta spokojnie mogla by być w fyskografi PF gdzieś między Meddle a Animals. Znów widać, że Roger nie pomylil się mówiąc: Pink Floyd to ja.

Jedyne w sumie co sie moge czepić to, że proukcja troche za bardzo "basująca" jak na moje gusta, ale to sprawa subiektywna i zawsze mozna sobie troche skorygować :) (pewnie przy drugim odsłuchu to zrobie)

Z tym "Pink Floyd to Ja " To przesadził. Na albumach Davida też słychać Pink Floyd tylko od innej strony :) To pokazuje czemu PF był tak znakomity:siła tych dwóch facetów,tak różnych muzycznie i charakterologicznie dawała coś niepowtarzanego!   

Przesadził, ale z drugiej strony trochę tak to wyglądało przez kilka ostatnich ich wspólnych lat. Większość materiału na Animals, olbrzymia większość na The Wall i praktycznie całość The Final Cut to jego kompozycje. Zresztą sama trudność z jaką się Gilmour otrząsną i jak wiele pomocy z zewnątrz potrzebował, żeby A Momentary... się ukazało pokazuje, że nie było to dalekie od prawdy. Co więcej jakość tej płyty to już nie ten kaliber. No i chociaż Division Bell już była płytą "samodzielną" (i w wielu momentach doskonałą), to jednak nie starczyło pary na więcej.
,,
Pink Floyd to też The Peiper.. z Sydem jako liderem i chociażby dlatego Roger przesadził A to była jego twórczość bo wywarł presję na zespól. Bynajmniej nie dlatego że inni nie byli zdolni. Waters z tamtego okresu to straszny narcyz i arogant i zwykły dupek ,ale myślę że dziś zrozumiał swe błędy. Cieszmy się że tych dwóch gigantów nagrywa znakomite płyty choć nie musieli by bo kasy mają jak lodu.   

Presję wywierał niewątpliwie, ale nie wiem czy inni byli zdolni. Mason wg. mnie kompozytorem nigdy nie był, Wright przeżywał przy nagrywaniu Ściany ciężkie chwile i niewiele wnosił. Gilmour jako jedyny dorzucił coś od siebie. Zresztą doskonale to widać przy okazji AMLOR. Samodzielnie Gilmour skomponował 2 utwory + 2 miniaturki. Przy całej reszcie pomagali zewnętrzni muzycy. Wright nie dorzucił nic. Zważywszy, że od wydania solowego albumu Davida minęły 3 lata, a od Wrighta 9 dość słaby to rezultat. Zresztą moim zdaniem oba te solowe wydawnictwa nie są najwyższych lotów niestety. Panowie cierpieli na wyraźną obniżkę formy, ale na szczęście później się podnieśli i udało się zamknąć rozdział PF w sposób satysfakcjonujący. A i ich solowe dokonania były znacznie ciekawsze. Choć żadne z nich nie zbliżyło się IMO poziomem do Amused To Death. Tak to widzę :)


Division Bell satysfakcjonujący? Nie wiem czy nie słabszy od od "momentary" (o załości zwanej "endless river" z litości nie wspomne). Na DB jest jeden wybitny utwór, jeden niezły, pare nużących średniaków i koszmarki w rodzaju Take it Back czy What Do You Want From Me.

Dla mnie jest tam więcej dobrych pozycji. I jako całość album jest wg. mnie znacznie ciekawszy niż MLoR. Tak jak wspomniał Sebastian nie jest to już ten największy i najlepszy PF, ale dosyć często wracam do tego albumu i robię to z przyjemnością.