Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne

Ino-rock 2012

Zaczęty przez Kuba, 09 Wrzesień 2012, 22:13:48

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kuba

Był ktoś wczoraj?

Jakieś wrażenia?

Czy po prostu nikt z forumowiczów tych zespołów nie lubi? ;)
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Sebastian Winter

Cytat: Kuba w 09 Wrzesień 2012, 22:13:48
Był ktoś wczoraj?

Jakieś wrażenia?

Czy po prostu nikt z forumowiczów tych zespołów nie lubi? ;)


ja lubie- tylko nie byłem :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Kuba

Aha, no to masz czego żałować... :P

Po cichu liczyłem, że ktoś się podzieli wrażeniami ;).
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Sebastian Winter

Cytat: Kuba w 09 Wrzesień 2012, 22:31:49
Aha, no to masz czego żałować... :P

Po cichu liczyłem, że ktoś się podzieli wrażeniami ;).

a ty byleś???
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Kogut

Ja się pofatygowałem ze względu na Gazpacho i w sumie nie zawiodłem się.

Polset

Tez nie byłem Najchętniej Hawkwind bym tam zobaczył [ok]
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Sebastian Winter

Cytat: Polset w 10 Wrzesień 2012, 01:48:21
Tez nie byłem Najchętniej Hawkwind bym tam zobaczył [ok]



ja tez :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Kuba

Tak, byłem. Hawkwind mnie zmiótł, a polskie nawiązania i elementy przerosły moje oczekiwania...

Jak Kogucie oceniasz festiwal? Co Ci się podobało, co nie?
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Kogut

Na dwóch pierwszych koncertach nie byłem. Ten Soen słabawy, może jedynie plusik za "Hey You". Gazpacho to główny czynnik, który spowodował, że kupiłem bilet. Nie zawiodłem się. Ten norweski zespół jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych spośród współczesnych kapel. Bardzo mi się spodobał ich występ. Szkoda, że mieli trochę mało czasu.
Hawkwind... Zacznę od tego, że nie jestem ich wielkim fanem, ale czasem lubię którejś płyty posłuchać (najchętniej Warrior albo Grill). Druga sprawa jest taka, że do Inowrocławia jechałem prosto z urlopu we Włoszech i na ostatnim koncercie byłem już trochę zmęczony. Najbardziej spodobała mi się sekwencja Assault & Battery+The Golden Void. Duży plus za to. Te polskie elementy jakoś średnio przypadły mi do gustu... Ostatecznie, o zgrozo, Hawkwind mnie... zmęczył do końca?  :-[
Na minus atmosfera na widowni - piwa, kebaby i gadanina podczas koncertów...
Dobrze, że nie padało.

Polset

Cytat: Kogut w 10 Wrzesień 2012, 18:43:41
Na dwóch pierwszych koncertach nie byłem. Ten Soen słabawy, może jedynie plusik za "Hey You". Gazpacho to główny czynnik, który spowodował, że kupiłem bilet. Nie zawiodłem się. Ten norweski zespół jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych spośród współczesnych kapel. Bardzo mi się spodobał ich występ. Szkoda, że mieli trochę mało czasu.
Hawkwind... Zacznę od tego, że nie jestem ich wielkim fanem, ale czasem lubię którejś płyty posłuchać (najchętniej Warrior albo Grill). Druga sprawa jest taka, że do Inowrocławia jechałem prosto z urlopu we Włoszech i na ostatnim koncercie byłem już trochę zmęczony. Najbardziej spodobała mi się sekwencja Assault & Battery+The Golden Void. Duży plus za to. Te polskie elementy jakoś średnio przypadły mi do gustu... Ostatecznie, o zgrozo, Hawkwind mnie... zmęczył do końca?  :-[
Na minus atmosfera na widowni - piwa, kebaby i gadanina podczas koncertów...
Dobrze, że nie padało.

Co do atmosfery: To typowe na festiwalach ;) Dlatego ja festiwali nie lubię. Koncerty w klubach to jest to. 
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Kuba

Ja byłem od początku, ze znajomymi przyjechaliśmy wcześnie, bo o ok 14:30. Byliśmy jako jedni z pierwszych, jak Hawkwind zaczynał (dość długą) próbę, na której między innymi grał Psychohelic Warlords, a tego na koncercie nie było.

Wszystko zaczęło się z 35 minutowym opóźnieniem, gdzieś koło 17:00. Zaczął hipersonik. Po dwóch utworach nasunęła mi się myśl "co oni robią na tym festiwalu?". Odniosłem wrażenie, że to jakaś pomyłka. Bardziej by basowali to dubstepowego festiwalu. Oczywiście myślałem tak tylko w tamtym momencie. Bo czas mi dał do zrozumienia, ze się pomylę... Jedynym plusem występu tego trio był zagrany Schizofrenik King Crimson, śpiewany przez megafon. Zajebiście im to wyszło. Saksofon dawał radę.

Później malutka przerwa i Tune. Trzeba przyznać, że potencjał panowie mają i przede wszystkim dysponują dwoma ważnymi elementami i bardzo oryginalnymi - gitarzysta (kapitalna technika i możliwości brzmieniowe) i facet grający na akordeonie, co jest ewenementem w światku artrockowym. Ten akordeon nie wprowadzał jakiegoś wieśniackiego klimatu jak ze wsi, tylko nadawał fajne tło, nie wybijał się na pierwszy plan, idealnie zastępował klawisze. Wokalista zawiązany w kaftan, miotający się po scenie, to dość odważny pomysł, trochę to szokowało i jednocześnie było strasznie pretensjonalne. Wokal ma dobry, ale tylko jak nie drze japy. Tune ma dobrą przyszłość, kolesie z Łodzi dają radę, jednak na koncerty ich nie mam ochoty chodzić.

Następnie SOEN - absolutnie nie moje klimaty, nie lubię takiego łomotu, z pod znaku Toola, a na koncercie to jeszcze ciężej wypadało. Muzycy (jak na debiutantów) znakomicie przygotowali scenę - różne rekwizyty i loga, nadało to fajnego klimatu. Perkusista z Opeth i lider miał oczywiście największy zestaw perkusyjny z pośród wszystkich pałkerów na festiwalu. Hey You to jedyny znany mi kawałek jaki zagrali, wyszło dobrze im, dla publiki. No w sumie dobrze. Szwedzi też dobrze rokują, kapela ma swoich zwolenników, grają nieźle, lecz jak wspomniałem, nie moje klimaty zupełnie.

Przerwa i Gazpacho. Już podczas SOEN się publika rozgrzała i poszli pod scenę z ławek. Przy Gazpacho ludzi pod sceną było jeszcze więcej. Grają naprawdę fajną muzykę i od początku festiwalu w końcu zaczęło mi się coś naprawdę podobać. Nie znam ich wszystkich płyt, tylko dwie. Night i Tick Tock. Nie interesowałem się nigdy tym zespołem, a to błąd. Muzycy porwali publikę, widać, że im się podobało, nie tylko fanom. Jan-Henrik Ohme ma bardzo ładny głos, dobrze z niego korzysta. Do tego Norwegowie mają kapitalnych gitarzystów, jeśli jeden ma akurat wolne, to czasem kreuje piękne rzeczy na elektrycznych skrzypcach. Koncert świetny, urzekający. Jeszcze świetne filmy puszczane w tle. Słyszałem głosy, że Gazpacho jest miałkie, ale jestem pewien, że większości się podobało. Dzień później (wczoraj) grali w Krakowie, bilety były po 90 zł... Tym bardziej było warto zajrzeć do Inowrocławia.

I to na co czekałem, na co przyjechałem, przemierzyłem sporo kilometrów, o czym marzyłem, co sobie zaplanowałem na wakacje - koncert Hawkwind. Legendy.

Setlista niezła, urozmaicona. Numery z nowego albumu wychodzą nieźle na koncercie. Były zdaje się trzy. Reszta głównie z lat '70. "You Better Believe it" super, "Assasin Of Allah" zmiotło mnie kompletnie z ziemi. Na "Assault And Battery/Golden Void/Where Are They Now?" czekałem i oczywiście odśpiewałem. No i nieśmiertelne "Silver Machine"...
"Sonic Attack" w wersji "tłumaczonej" wypadł świetnie, widać było, że ten pomysł wszystkich zaskoczył. Stałem koło Kosińskiego i widziałem jego zaskoczenie. Podczas koncertu czasem nawet stawał na ławce. Wielki gest z tym "Sonic Attack", a jak się okazało było więcej polskich akcentów. Były jeszcze projekcje "polskie", napisy po Polsku i urywki starć zomo z czasów komunistycznych. Do tego... na perkusji zagrał koleżka z hipersonik, dołączył saksofonista z tej, naszej rodzimej formacji, no i wokalista, który recytował "Sonic Attack", w wersji polskiej zaraz po angielskiej mówionej przez Gibsa. Jak dla mnie takie coś powinno wzruszać nawet, że panom się tak chciało, wpaść na takie pomysły. Trochę się dziwię, że komuś może to się to nie podobać...
Oddzielną sprawą podczas koncertu Hawkwind są tancerki, które ubarwiały tą psychodeliczną jazdę. Fajnie się wkomponowały, nadały klimat, czasem szokując (tancerka na szczudłach). Kosmos nie tylko w muzyce, ale i tancerki ze świecącymi oczami rodem z innej planety i odjazdowe projekcje...
Dla mnie to była miazga. Niszczyli system panowie, space-rockowy czad, momentami bez trzymanki, jak zjazd kolejką górską. Jedni stali w szoku, inni tańczyli jak w transie... Coś niesamowitego.
Co prawda zabrakło kilka numerów, które powinny być... ale to był jeden z moich wymarzonych koncertów, które raczej nie będzie mi dane zobaczyć.  W końcu Hawkwind był pierwszy raz w Polsce od swojego istnienia, czyli od 69 roku.
Szkoda mi, że nie zostałem po koncercie. Bo z pewnych względów musiałem się szybko ulotnić, a ponoć cały zespół był do dyspozycji fanów, łącznie z liderem, 70 letnim Kapitanem Brockiem i byłym klawiszowcem Gonga, Timem Blakiem... No nic, może kiedyś uda się jeszcze po koncercie...

Kebaby, piwa? No to jest festiwal, wszystko trwa długo. Kogut, wytrzymałbyś bez jedzenia od godziny 14:00, do godziny 01:00? Mi było ciężko, też jadłem i piłem (nie alkohol). Przed koncertem widziałem ludzi, którzy wnosili całe torby z kocami, i inne dziwne rzeczy, by było po prostu wygodniej, cieplej, itp. Nie widzę nic w tym złego...

Byłem na pierwszej edycji i teraz. Amfiteatr jest w kiepskim stanie, droga przy placu amfiteatru w koszmarnym, cała rozkopana. Syf jak cholera. Trochę wstyd, tym bardziej, że wszystko leży przy naprawdę ładnym parku. Ludzi było trochę mało jak na ten plac, który jest tam do dyspozycji, ale publika dawała radę. Nie było raczej przypadkowych ludzi. Festiwal się udał, ta edycja także. Ciągle jest ciekawy, ciągle są świetni ARTyści, mam nadzieje, że tak będzie dalej...
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Kogut

Przerwy były wystarczająco długie, żeby się najeść, a ludzie mi w trakcie koncertów łazili z "kebabami" przed oczami. Ja jednak nie jestem zwolennikiem festiwalowej atmosfery i w sobotę się o tym przekonałem. Gdybym do Krakowa nie miał prawie całej Polski, to wybrałbym się na samo Gazpacho...
A ten Inowrocław mógłby być całkiem uroczym miastem, gdyby bardziej o nie zadbali...

P.S.
Od tych ławek w Teatrze Letnim cztery litery bolą. :)

Kuba

No były długie, jasne. Ale też kolejki do budek były tak samo długie ;). Z resztą to są szczegóły, ale rozumiem, że komuś mogą one nie pasować. Chodzi o muzykę przede wszystkim.

Trzeba było sobie kocyk wziąć! :P
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

ceizurac

Dzięki za ciekawe relacje Koledzy.
A propos Gazpacho za dimeadozen jest bootleg z występu na Inorock.
http://www.dimeadozen.org/torrents-details.php?id=419898
There's the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can't believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it's al behind you.

There's the thing, for all you know
it's time to let go.