Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne

Ulubione (i wręcz przeciwnie) płyty PH

Zaczęty przez La Rossa, 15 Sierpień 2007, 11:31:40

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ceizurac

Może nie wyraziłem się jasno - na "Offensichtlicht Goldfisch" Hammill śpiewa po niemiecku. Płyta nagrana była tylko na tamten rynek i zawiera niemeickie wersje utworów m.in. z "Out of water" i "The Noise". Raz słuchałem jej i to mi wystarczy. Tracklista:
Offensichtlich Goldfish 5:00
Dich zu finden 4:46
Die Kälte killt den Kuß 4:12
Favorit 5:06
Kaufhaus Europa 5:11
Der Lärm 6:13
Oase 5:44
Die Prominenz küßt sich 4:34
Die Tinte verlischt 4:23
Auto (Wieder im Wagen) 4:02
Gaia 5:38
Schlaft nun 4:39.

A na "Singularity" rzeczywiście perkusja niczym nie zaskakuje. PH nie jest żadnym wirtuozem tego instrumentu. Zresztą może jest programowana?
There's the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can't believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it's al behind you.

There's the thing, for all you know
it's time to let go.

Hennos

Cytat: ceizurac w 16 Sierpień 2007, 22:49:07
A na "Singularity" rzeczywiście perkusja niczym nie zaskakuje. PH nie jest żadnym wirtuozem tego instrumentu. Zresztą może jest programowana?

Współczesne automaty perkusyjne są tak dobre, iż ciężko odróżnić słabego perkusistę od dobrego automatu :)
Ale (z tego, co słyszałem), to wygląda to raczej na grę PH, czyli takie tam sobie stukanie w gruncie rzeczy.
Without deviation from the norm, progress is not possible - F. Zappa.

ceizurac

Co do PG i PH - to o ile pamiętam PH śpiewał też w chórkach na "niemieckim" albumie PG; zresztą na "Us" chyba też.
Akcent jak akcent, ale jakoś nie potrafię strawić niemieckiego Hammilla. Za to Lacrimosę mogę słuchać do woli w języku Goethego, a nie potrafię się przyzwyczaić do utworów śpiewanych przez Tilo Wolffa i Anne Nurmi po angielsku (jednak twardy akcent niemiecki czuć). :)
There's the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can't believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it's al behind you.

There's the thing, for all you know
it's time to let go.

Hennos

Cytat: ceizurac w 17 Sierpień 2007, 14:13:59
Za to Lacrimosę mogę słuchać do woli w języku Goethego, a nie potrafię się przyzwyczaić do utworów śpiewanych przez Tilo Wolffa i Anne Nurmi po angielsku (jednak twardy akcent niemiecki czuć). :)

Zgadzam się, Lacrimosa po angielsku to już coś jakby innego.
Język niemiecki jest tam jakby dodatkowym środkiem wyrazu, idealnie pasuje do muzyki.
AN moim zdaniem jakąś wielką wokalistką nie jest i średnio lubię jej głos.
Gdyby nie jej średni akcent, to pewnie Tarja Turunen by pasowała do Lacrimosy  ;D ;D ;D
(Dziwne pomysły to moja specjalność  ;D).
Without deviation from the norm, progress is not possible - F. Zappa.

La Rossa

Cytat: ceizurac w 17 Sierpień 2007, 14:13:59
Co do PG i PH - to o ile pamiętam PH śpiewał też w chórkach na "niemieckim" albumie PG; zresztą na "Us" chyba też.

Zgadza się, ale do wykrzykiwania "Kooon-takt!" nie trzeba zbyt biegle władać językiem  ;)
"Improvisation is the last form of democratic expression" - Omar Rodriguez-Lopez

ceizurac

Moich kilka uwag do płyty "In Camera": ;D
Płyta PH "In Camera" z 1974 roku. Trochę niespójna stylistycznie ale dla mnie jedna z klasycznych, najlepszych płyt PH.
The Comet, the Course, the Tail - genialny utwór napisany na kwartet gitarowy w wykonaniu Hammilla solo (akustyczna, elektryczna, basowa i dwunastostrunowa), z tekstem o bardzo filozoficznym zabarwieniu. PH wykonuje go właściwie do dzisiaj - sam, w duecie z Hoolym.
Gog (jak i Magog nazwa pochodzi z Biblii) - to organowo-perkusyjno-głosowe szaleństwo. Uwielbiam w tym utworze te chaotyczne przejścia perkusji (Guy Evans chyba był naćpany), histeryczny wokal Hammilla i organy (jak z piekła) na których gra sam Hammill. Gog płynnie (hahaha) przechodzi w Magog (In Bromine Chambers) - coś między ambientem, muzyką konkretną a kpiną z słuchacza (ja się nie obrażam); dziesięć minut dziwnych dźwięków, nagranych częściowo w łazience (patrz sofasound). Tyle jeśli chodzi o muzykę. Jeszcze uwaga dotycząca czasów tych trzech (dwóch?) utworów. W wersji okładkowej jest tak : Comet 6'02, Gog 7'39 a Magog 10'01. W mojej wersji kompaktowej: Comet 6'00, Gog -7'59 (minus 7 minut 59 sekund), Magog 9'30; natomiast w komputerze odczytuje jeszcze inaczej: Comet/Gog (jako jeden utwór) 13'58, Magog 10'03. Wiem że jestem maniakiem ale mnie to zainteresowało.  :D :D :D
Ferret and Featherbird - piękna, wręcz czysta (jak na PH) ballada.
(No More) The Submariner - wspaniały przyklad rockowej pieśni z użyciem syntezatorów.
Tapeworm - jedyny, prawie normalny rockowy kawałek na tej płycie; z fenomenalnym wokalnym interludium w środku.
Again - jeszcze jedna ballada, tym razem "skażona" smutkiem.
Faint Heart and the Sermon - musicalowy PH, ale pięknie stylowy.

W wersji remasterowanej mamy 3 utwory nagrane dla programu Johna Peela i potwierdzają klasę PH jako występującego tylko solo.
Może ktoś ma jeszcze jakieś uwagi co do In Camera. ;D
There's the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can't believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it's al behind you.

There's the thing, for all you know
it's time to let go.

La Rossa

Hmmm, trudno coś dodać. Dla mnie ta płyta jest ważna ze względu na wspaniałe linie wokalne PH i dziwne efekty, trudno jednak ująć to w słowa...
"Improvisation is the last form of democratic expression" - Omar Rodriguez-Lopez

ceizurac

No właśnie. Zapomniałem dodać coś nie coś o efektach. Jak na tamte czasy rewelacyjne. Szkoda tylko że dla przeciętnego słuchacza niezrozumiałe. Chociaż spotkałem się z opiniami w internecie, że te wczesne płyty są bardzo źle wyprodukowane. Ale ja tak nie uważam. Mają swój klimat po prostu.
A linie wokalne PH nie do podrobienia.
There's the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can't believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it's al behind you.

There's the thing, for all you know
it's time to let go.

Hennos

Cytat: ceizurac w 26 Sierpień 2007, 21:16:53
No właśnie. Zapomniałem dodać coś nie coś o efektach. Jak na tamte czasy rewelacyjne. Szkoda tylko że dla przeciętnego słuchacza niezrozumiałe. Chociaż spotkałem się z opiniami w internecie, że te wczesne płyty są bardzo źle wyprodukowane. Ale ja tak nie uważam. Mają swój klimat po prostu.
A linie wokalne PH nie do podrobienia.

Źle wyprodukowane w tym sensie, iż trochę tracą na ich "cyfryzacji".
Lepiej słuchać ich z analogu (oryginalnego, chociaż w ZSRR pewnie PH nie wydawali) :)
Oczywiście nie mam na myśli remasterów, bo one są już zrobione "pod" cyfrę.
Jednak dobry gramofon plus wzmacniacz lampowy wiele dają :)
Without deviation from the norm, progress is not possible - F. Zappa.

Godbluff

Ulubione płyty Hammilla... To jest bardzo trudne pytanie. Jeszcze nie słyszałem wszystkich płyt bo wole sobie dawkować powoli ale z tego co znam to na pewno Over z powodów osobistych, jak się wczytałem w te teksty to czułem, że to właściwe wyrażenie moich myśli zreszto podobnie jest z większością utworów ale właśnie Over jest znakomitym lekiem na broken heart.

In Camara... Jedna z największych pereł na tym świecie.

And close As this- Podobnie jak Over. Peter kradniesz moje myśli!!! Ta płyta pojawiła mi się w rękach właśnie gdy przechodziłem ciężki okres. I jak tu się w tej muzyce nie zakochać?

Fireships głównie za Given Time...

Zdecydowanie ostatnia koncertówka tylko dlaczego tak szybko się kończy! Hammill w świetnej formie wokalnej, powinien dać jeszcze coś na drugi tależ.

nie nie STOP! bo zaczne wszystkie wymieniać

Płyta która mi nie podeszła to zdecydowanie In a Foreign Town, słuchałem trzy razy i jakoś nie chce mi sie do niej wracać.

Teraz leci Now Lover ze Skin.. Nie ma jak to naukowe podejście do seksu... Utwór przeznakomity.

ceizurac

A jakże - "Now Lover" jest taki hmm...doskonale rozwibrowany tym tekstem  ;D(no i te dźwięki aborygeńskie). :o
There's the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can't believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it's al behind you.

There's the thing, for all you know
it's time to let go.

Sebastian Winter

moje ukochane płyty Mistrza to:
1. Silent Corner....za mrok i nastrój
2. Over- za tematykę( ta płyta ratowala mnie wielokrotnie)
3. In Camera- za The comet , the course the tail
4. Typical- bo to najlepszy live album świata
5. PH7- za eksperymenty
6- Out of Water- za a Way out
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Polset

Kurde ze też Ja jeszcze nic tu nie napisałem
Zaraz coś wymyślę :)
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Klaudia

skoro już postanowiłam dołączyć, to wypadałoby coś machnąć :) witam forumowiczów.

pierwszą płytą, jaką poznałam była In Camera i głównie dzięki The Comet, The Course, The Tail rozłożyła mnie na łopatki, może aż za bardzo - hurtowe poznawanie kolejnych płyt to chyba nie był zbyt dobry pomysł, chce się ciągle więcej, a równocześnie nie wiadomo za co się zabrać. trzy miesiące na większość dyskografii to aż na jakąś propfanację zakrawa. zostają jakieś enigmatyczne wrażenia i konkretne utwory, od których nie da się uwolnić, ale integralność poszczególnych płyt rozmywa się w takim natłoku. choć z drugiej strony cudowne zachłyśnięcie, permanentny orgazm przez uszy, trochę po omacku ale absolutnie na kolanach :) pora przystopować i przyjrzeć się uważniej, jak odkryję ulubioną, o ile to możliwe, to się pochwalę. Na "pierwszy rzut ucha" pozostaję przy "trylogii", a aktualnie oddaję się fascynacji A Black Box.
pozdrawiam! :)

Sylvie

Something makes me nervous,
something makes me twitch...