2. Chameleon in the Shadow of the Night (1973)

Okładka(remaster z 2006 r.)

1. German Overalls [7:09] Tekst oryginalny
2. Slender Threads [5:01] Tekst oryginalny
3. Rock and Role [6:41] Tekst oryginalny
4. In the End [7:25] Tekst oryginalny
5. What’s It Worth [4:00] Tekst oryginalny
6. Easy To Slip Away [5:22] Tekst oryginalny
7. Dropping the Torch [4:21] Tekst oryginalny
8. Black Room / The Tower / (In The) Black Room [10:57] Tekst oryginalny

Bonusy:
9. Rain 3am [4:49]
(studio recording from about that time)
10. Easy To Slip Away [4:51]
(live in Kansas City 16.02.1978)
11. In The End [7:23]
(live in Kansas City 16.02.1978)

Autor wszystkich utworów: Peter Hammill

Muzycy:
Peter Hammill – wokal, gitary, klawisze
David Jackson – saksofon altowy i tenorowy, flet
Nic Potter – bas
Guy Evans – perkusja
Hugh Banton – organy, fortepian, bas, pedał basowy

Polska recenzja:
Takich albumów powinno słuchać się w absolutnej ciemności, najlepiej z kieliszkiem czegoś mocniejszego trzymanym w dłoni… Za oknem aksamitna noc a my zdajemy się przeżywać na nowo te wszystkie dni które tkwią w nas niczym sztylet wbity w serce. Dni, kiedy mrok wypełniał każdy zakamarek pokoju, i tylko wiatr huczący gdzieś tam w oddali przypominał nam o rzeczywistości co powracała niczym zimne światło dnia. szeptając: Stąd nie ma ucieczki…
Przepraszam was za te moje osobiste dywagacje ale ta muzyka właśnie tak na mnie działa. Z każdym dźwiękiem zdaję się hipnotyzować i porywać na sam kraniec ludzkiej wytrzymałości. Ta płyta wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć choćbyśmy bardzo tego chcieli.
Wydany w 1973 roku album Chameleon In The Shadow Of The Night był dla Hammilla wydawnictwem przełomowym jeśli chodzi o jego solową karierę. Po raz pierwszy artysta mógł się w pełni wypowiedzieć i ukazać swoje drugie oblicze dotychczas dyskretnie skrywane pod płaszczem progresywnej twórczości grupy VDGG. Ta płyta bowiem jest aż do bólu intymna i osobista. Mistrz śpiewa o wszystkich demonach które na przestrzeni wielu lat zdawały się go prześladować. I robi to w taki sposób że nie można obok tego albumu przejść obojętnie.
Całość zaczyna się od akustycznej pieśni German Overalls będącej dla Hammilla gorzkim rozliczeniem z życiem w trasie. Muzycznie jest tutaj tyle emocji ze można by nimi wypełnić kilka albumów naraz. Szczególną uwagę zwraca przepiękne solo na organach pod koniec kompozycji.
Pod numerem drugim kryje się kolejna ballada czyli Slender threads ale jeśli po tych 2 fragmentach będziemy pewni iż to płyta całkowicie akustyczna już wkrótce możemy się zdziwić. Bo oto rozpoczyna się Rock and Role – najostrzejsza część tego wydawnictwa. Pełna znakomitych prawie jazzowych improwizacji z bardzo agresywnym śpiewem Hammilla.
„I promise you I wont leave a clue, no tell tale remark no print of my shoe…” – to pierwsze słowa następnej kompozycji na płycie czyli In the End… będącej czymś na kształt listu samobójczego zaśpiewanego przez Mistrza w taki sposób że az ciarki po plecach przechodzą. Atmosfera smutku i desperacji zdaje się tu mieć swoją prawdziwą kulminację. I jeszcze te zimne dźwięki fortepianu przechodzące w całkowita cisze pod sam koniec.
Druga strona płyty zaczyna się od troszeczkę folkowego Whats it worth aby zaraz później uderzyć w słuchacza jednym z największych Hammillowskich klasyków czyli Easy to slip away. To kolejna smutna pieśń w przejmujący sposób opowiadająca o samotności. Warto tu zwrócić uwagę na znakomitą partie melotronu który nadał tej pieśni prawdziwie majestatycznego nastroju.
Następnie mamy bardzo intymne Dropping the torch czarujące nas pięknymi dźwiękami gitary akustycznej no a potem……….
In the black room to ponad 10 minutowa kompozycja zdająca się być kwintesencją Hammillowskiego mroku. Pełna szalonych improwizacji i zmian tempa pędzi nieubłaganie ku poruszającemu zakończeniu. Nie można oczywiście zapomnieć o tym iż jest to rzecz najbliższa dokonaniom VDGG głównie ze względu na saksofon Jacksona.
Podsumowując Chameleon In The Shadow Of The Night to kolejny znakomity album Hammilla będący świetnym wprowadzeniem do jego największego dzieła czyli płyty Silent Corner…
Tak czy inaczej pozycja obowiązkowa dla wszystkich co szukają w muzyce przede wszystkim piękna i smutku. Znajdziecie tu tego pod dostatkiem.

Sebastian Winter
Recenzja ukazała się także na stronie progrock.org.pl

Poprzednia strona

Kolejna strona